piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 9

 'Beta: Florence'

Niall’s POV
Może to było śmieszne, ale nie mogłem sobie na to pozwolić. Nie teraz, nie w tym życiu. Była ładna, miała cudowny uśmiech i dogadywaliśmy się, jednak nie na tym to wszystko polegało.
Wziąłem czarną bluzę i wyszedłem z pokoju najciszej, jak tylko potrafiłem. Było po jedenastej, a ona nadal spała. Oczywiście nie przeszkadzało mi to. Mogła zostać tu tyle, ile chciała. Zapiąłem bluzę i zszedłem na dół. W całym domu było cicho i miałem nadzieję, że wszyscy już wyszli. Kiedy wszedłem do kuchni, od razu się cofnąłem. Moja mama siedziała przy stole i jadła śniadanie. Och.
– Myślałam, że już wyszedłeś. – Uśmiechnęła się do mnie.
– Ja też.
– Coś nie tak? Dziwnie wyglądasz.
– Nie, wszystko w porządku. – Wyjąłem z lodówki mleko i po wlaniu do miski zagrzałem je w mikrofali. Mama nic nie mówiła, nadal jedząc swój posiłek. Postawiłem na tacy ciepłe mleko oraz paczkę płatków śniadaniowych. Nie chciałem być niemiły, ale wolałem zjeść na górze. Sam.
– Zaczekaj. – Odwróciłem się do niej. – Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać.
– Coś się stało? Coś poważnego? – Byłem zdziwiony jej prośbą.
– Chodzi o to, że… To bardzo głupie. – Bała się zacząć rozmowę. – Wczoraj przeczytałam jeden artykuł i teraz się zastanawiam nad pewną sprawą.
– Śmiało, mów.
– Czy ty jesteś gejem, Niall? – Nie miałem pojęcia, czy mam się śmiać, czy płakać. Powiedziała to na serio? – Nie przestanę cię kochać, tylko po prostu pytam. Nie spotykasz się z nikim i ja…
– Spokojnie – uśmiechnąłem się – nie jestem gejem i nie zamierzam być.
– To dobrze. – Nie patrzyła na mnie. Najwidoczniej to było dla niej trudny temat. Ale prawdę mówiąc, nigdy bym nawet nie myślał, że może spytać mnie o coś takiego.
– Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodna. – Głos dziewczyny roznosił się po całym domu, najwyraźniej z kimś rozmawiała. Modliłem się, aby moja mama jej nie słyszała. Ale z drugiej strony, wtedy jej teoria dotycząca mojej orientacji rozwiałaby się bezpowrotnie. Spojrzała znad pustego talerza i popatrzyła w moją stronę. Jej wzrok mówił, że nie wie, co się dzieje. W progu pojawiła się Zoe, a tuż za nią Greg. Ona przerażona, ale w pełni ubrana, zaś on roześmiany i w samych bokserkach.
– Dzień dobry. – Jak gdyby nigdy nic, przywitała się z moją mamą.
– Witaj. – Uśmiechnęła się. – Greg?
– Ach, tak. – Chłopak usiadł przy stole. – To nie moja dziewczyna.
– Niall? – Tym razem spojrzała na mnie.
– To jest Zoe. – Wskazałem na brunetkę. – Pomagam jej w nauce.
– Tak wcześnie i w dodatku w wolny dzień?
– Właściwie to przyszłam po Nialla niedawno. Mieliśmy wyjść, potrzebuję jego pomocy.
– Odłóż te płatki, zrobię wam coś, zanim gdziekolwiek wyjdziecie. – Mama wstała ze swojego miejsca i podeszła do lodówki. Wyjęła kilka składników i zaczęła przygotowywać dla nas jedzenie.
– Usiądź, Zoe, zaraz zjemy śniadanie. – Greg trząsł się ze śmiechu.
– Niall powinien od razu ci to zaproponować, a nie chować po kątach.
– I tak mieliśmy wychodzić – odpowiedziałem. – Nie musisz nic robić.
– Przygotuję wam kanapki i sobie porozmawiamy. – Brzmiała bardzo poważnie.
– O czym? – Dociekałem dalej.
– Czy matka nie może porozmawiać z własnymi synami? – Odwróciła się w naszą stronę i spojrzała na brunetkę. – Mieszkamy wszyscy razem, a ja prawie ich nie widuję.
– Tak, Niall dużo czasu poświęca nauce.
– Proszę. – Postawiła wielki talerz z kanapkami, a następnie cztery kubki parującej herbaty. – Więc długo się znacie?
– Chodzimy razem do szkoły. – Dziewczyna uśmiechnęła się. – Ale tak naprawdę od jakiegoś miesiąca spędzamy więcej czasu.
– Mieszkasz daleko? – Zadawała jej pytania jak na przesłuchaniu.
– Jakieś dwadzieścia minut stąd.
– Czym zajmują się twoi rodzice?
– Mamo! – upomniałem ją. – Zadajesz jej tyle pytań, jakbyś ją o coś podejrzewała.
– Jestem po prostu ciekawa, z kim się spotyka mój syn. – Zaśmiała się. – Przepraszam, skarbie.
– Nic się nie stało. – Zoe powiedziała to bez żadnych emocji, jednak na jej twarzy widziałem jakiś niepokój. Upiła łyk herbaty i zabrała się za jedzenie. Coś mi tu nie pasowało. Właściwie, to nigdy nie wypytywałem o jej rodzinę, a ona nie mówiła. Może coś w tym było.

ZOE’s POV
Przeszłam przez próg domu i poczułam ulgę. Śniadanie z mamą Nialla było dziwne. Jednak, mimo wszystko, kobieta wydawała się miła. Troszczyła się o swoich synów, a ja to podziwiałam.
Niall podwiózł mnie do domu, a sam pojechał do przyjaciela. Natomiast ja musiałam przygotować się to jutrzejszego sprawdzianu z matematyki. Miał sprawdzić, czy lekcje z Horanem się przydały. Trochę się tym denerwowałam, ale raczej nie powinno mi pójść źle. A przynajmniej miałam taką nadzieję.
Weszłam do salonu, gdzie zastałam ciotkę. Siedziała z założonymi rękoma i nad czymś intensywnie rozmyślała. Nie chciałam jej przeszkadzać – jeszcze spytałaby się kiedy wyszłam i gdzie byłam, a wolałam jej o niczym nie mówić.
Wycofałam się z powrotem na korytarz i ruszyłam do siebie. Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. W moim pokoju panował kompletny nieład. Tak, jakby przeszedł tędy sztorm lub huragan. Przeraziłam się, nie miałam pojęcia, co tu zaszło, kiedy mnie nie było.
– Cholera. – Jęknęłam. – Co tu się stało? – Zaczęłam zbierać swoje porozrzucane ubrania i wkładać do poszczególnych szafek. Nie miałam ochoty tego robić, ale nie mogłam patrzeć na ten bałagan. Nagle coś mnie olśniło. Usiadłam naprzeciwko szafy i zaczęłam szukać odpowiedniego pudełka – zwykłego opakowania po butach, które dawno temu okleiłam czarnym papierem. Nic specjalnego, jednak jego zawartość była dla mnie bardzo ważna. Kiedy je zobaczyłam, ulżyło mi. Było tam. Podniosłam je i znowu poczułam ukłucie w sercu. Powoli otworzyłam wieczko. W środku było pusto.
Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam na dół. Ciocia dalej siedziała w tej samej pozycji i patrzyła w pusta przestrzeń.
– Kto był w moim pokoju? – Próbowałam mówić najspokojniej, jak tylko umiałam.
– Nie wiem.
– Moje rzeczy są porozrzucane, a z pudełka wszystko zniknęło. – Jedna łza spłynęła po moim policzku.
– Zoe, ktoś tu był. Nie mam pojęcia kto.
– I ten ktoś zabrał moje pamiątki? – Zmrużyłam oczy. – Po co miałby to robić?
– Próbuję się tego dowiedzieć, nie przejmuj się.
– Jak? Jak mam to zrobić? To wszystko było dla mnie ważne.  – Moje serce dygotało, a ja nie mogłam przestać się denerwować. Ona coś wiedziała. Podchodziła do tego tak spokojnie, za spokojnie.
– Po prostu tam posprzątaj i poucz się trochę.
– Wychodzę.
– Co takiego? – Zerwała się z kanapy. – Nie możesz.
– Mogę i to zrobię. Wychodzę.
– Zoe! Nie możesz! – Powtórzyła. – Trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Musiałam pobyć sama, potrzebowałam tego. Zasunęłam kurtkę pod samą szyję, a na głowę założyłam kaptur. Szłam przed siebie bez żadnego celu, chciałam tylko o tym zapomnieć o tym, co ostatnio się działo.

***
Większość swojego wolnego czasu spędziłam, siedząc w restauracji. Zastanawiałam się nad tym, kto mógł wkraść się do mojego pokoju. Nie miałam żadnych pomysłów. Zresztą, po co komu tak beznadziejne pamiątki? Kilka starych fotografii, łańcuszek z zawieszką i stary kocyk. To nie było nic warte.  Ach, no i był jeszcze mój pamiętnik. Gruby zeszyt, do którego wklejałam różne rupiecie. Papierek po lizaku albo zaschły liść. Dla innych nic ciekawego, a dla mnie skarb.
Dziewczyna z kręconymi włosami dolała mi kolejny kubek herbaty. Uśmiechnęłam się w podzięce, a ona odeszła. Byłam tutaj po raz pierwszy i musiałam przyznać, że atmosfera była naprawdę niesamowita.
Wyjęłam z kieszeni telefon i odblokowałam ekran. Hm, dziwne, nie było żadnej wiadomości ani nieodebranego połączenia. Nikt nie chciał się ze mną skontaktować. Może to i lepiej? Przynajmniej mogłam w spokoju wypić herbatę.
Nagle sobie przypomniałam, że przecież mam chłopaka. Może zabrzmi to głupio, ale zupełnie o nim zapomniałam. Zresztą pewnie już dla niego nie istniałam. Pojechał na swój głupi mecz, a Sussie pewnie się teraz do niego klei. Ale w końcu on może robić to, co chce. Nie zamierzałam mu się narzucać, wkurzało mnie jego zachowanie.
Mój telefon zawibrował, a ja o mało co nie dostałam zawału serca – sms od Grega. Otworzyłam wiadomość, zastanawiając się, co w niej znajdę.
 „O dwudziestej, stare centrum handlowe za miastem. Przyjedź”
Wyścigi. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiętnastą dwadzieścia. Niedaleko tego miejsca był postój taksówek, powinnam zdążyć. Tylko czy tak naprawdę chcę? Zaczęłam się nad tym zastanawiać. W sumie nie miałam nic lepszego do roboty, a przecież chciałam zobaczyć jak Niall sobie poradzi.
Zostawiłam na stoliku wyliczoną sumę pieniędzy. Zaczęłam się ubierać i wyszłam z restauracji. W mgnieniu oka znalazłam pustą taksówkę. Wsiadłam i czekałam, aż zawiezie mnie do wyznaczonego miejsca. Pół godziny później przechodziłam przez tłum. Szukałam jakiejkolwiek znajomej twarzy, jednak szło mi marnie. Ludzie krzyczeli i robili zamieszanie. Było mi dziwnie, nie wiedziałam, dokąd mam iść i co robić. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czułam się nieswojo.
– Co ty tu robisz? – Prawie podskoczyłam. – Przyszłaś mi kibicować?
– Cześć, Harry. – Odwróciłam się do chłopaka. – Chciałam zobaczyć, jak to będzie wyglądać.
– Chodź, nie stój w tłumie tych idiotów. – Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Nie sprzeciwiałam się, ale wolałabym, żeby zamiast niego był tu Niall. Stęskniłam się za nim.
– Jak ci się podoba? – Harry wskazał na czerwony motor. Był nieco inny niż blondyna. Mogłam powiedzieć, że wyglądał na bardziej używany.
– Nie znam się, ale wydaje się w porządku.
– Wygram, oczywiście jeśli Horan przyjedzie.
– Jeszcze go nie ma? – Byłam nieco zdziwiona.
– Nie, zresztą jak zwykle. – W jego rękach znalazł się czarny szalik. Patrzył na mnie i po chwili założył mi go na szyi. – Widzę, że jest ci zimno.
– Hm... tak. Dzięki. – Uśmiechnęłam się. – Powiesz mi, co się między wami stało?
– Nie powiedział ci?
– Nie rozmawiałam z nim na ten temat.
– Wiesz, Niall był kiedyś inny, bardziej towarzyski i rozrywkowy. Kochał wyścigi i swoją gitarę. Kiedyś spotkaliśmy się w tym miejscu, chcieliśmy się pościgać. Podobała mi się wtedy pewna dziewczyna, ale ja jej niestety nie. Przyjechała tu spotkać się z Niallem, mówiła, że jest naprawdę uroczy i ma talent.
– Talent? – spytałam niepewnie.
– Miał talent do jazdy. – Uśmiechnął się. – Mógł się ścigać za prawdziwe pieniądze, a nie tylko za ustawki. A wracając do tej dziewczyny: chciałem mu pomóc, ale on nie chciał z nią być.
– Dlaczego?
– Mówił, że nie jest gotów, wtedy też skończył z wyścigami. A teraz znowu zaczął jeździć i idzie mu jeszcze lepiej.
– A co z ta dziewczyną? – drążyłam dalej.
– Powinien powiedzieć ci o niej sam. Myślę, że tak naprawdę to przez nią się tak zmienił. – Nie odpowiadałam. Oparłam się o jego motor i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń. Ludzie rozmawiali i się śmiali, a Nialla nadal nie było. Podobno mieliśmy czekać tylko dziesięć minut.
Zastanawiałam się, co naprawdę stało się z tą dziewczyną. Jak miała na imię i co było między nią a blondynem.
Nagle wszyscy odwrócili się w stronę dźwięku motoru. Czyżby to był Niall? Nie mogłam rozpoznać, kto prowadzi, bo kierowca miał czarny kask na głowie i jechał naprawdę szybko. Po chwili zatrzymał się obok nas, zgasił silnik i tak po prostu tam siedział. Potem położył ręce na kasku i ściągnął go powoli. To wyglądało jak w jakimś filmie – przystojniak na motorze i zapatrzona w niego dziewczyna.
– Co ty tu robisz?
– Też cię miło widzieć, Niall. – Założyłam ręce na piersi. Nie miał okularów, a jego włosy były w idealnym nieładzie. Miał na sobie skórzaną kurtkę – nawet nie wiedziałam, że taką posiada. Był inny, jakby przeszedł przez jakieś magiczne drzwi. Wyglądał naprawdę dobrze.
– Ścigamy się? Czekam na ciebie już wystarczająco długo. – Harry zaironizował.
– Nie ruszaj się stąd, dobra? – Niall zwrócił się do mnie, a na jego twarzy pojawił się rumieniec. Nie dziwiłam się, w końcu po raz pierwszy w jego głosie nie słyszałam zawahania.
– Jasne. – Uśmiechnęłam się. – Ale zanim odjedziesz… – Przybliżyłam się do niego i lekko musnęłam w usta. Potrzebował wiary w siebie, a ja miałam nadzieje, że to mu ją da.
– Powodzenia, Niall. – Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Wsiadł na motor i razem z Harrym podjechali w wyznaczone miejsce. Tak szczerze, to nie miałam pojęcia, jak to wszystko będzie wyglądać. Jednak w głębi duszy miałam nadzieję, że to blondyn wygra te wyścigi. Brunet był zbyt pewny siebie albo przynajmniej na takiego wyglądał.
Drgnęłam. Ktoś wystrzelił z pistoletu, a ludzie zaczęli krzyczeć. To chyba oznaczało, że się zaczęło. Widziałam oddalające się światła przez kilka sekund, a potem zniknęli. To było bezpieczne? Na pewno robili to nielegalnie, ale musieli zachować środki ostrożności. Nie chciałabym odwiedzać Nialla w szpitalu.
Kazał mi na siebie zaczekać. Zamierzałam to zrobić, ale z minuty na minuty coraz bardziej mnie to denerwowało. Czułam się tu dziwnie. Może dlatego, że byłam sama? Wrzask tych wszystkich ludzi był coraz głośniejszy. Skakali i machali dłońmi. To chyba był znak, że jeźdźcy nadjeżdżali. Kibice zaczęli się przepychać, a ja wylądowałam na ziemi. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi ani mi nie pomógł. Dla nich ważniejsze było, kto pierwszy przekroczy linię mety. Na czworaka przeszłam przez tłum i w końcu, z dala od nich, wstałam. Teraz wszyscy stali dookoła chłopaków i wrzeszczeli, znowu. Nic nie rozumiałam z ich bełkotu. Stanęłam przy barierce i patrzyłam się w przestrzeń. Ciemność i kolorowe światełka, które się przybliżały. W głowie usłyszałam nawet dźwięk policyjnych syren. Tak, to by tutaj pasowało. W końcu to było nielegalne. W końcu światła i dźwięk były coraz bardziej wyraźne – to nie mogło być tylko w mojej głowie. Policja tu jechała, a ja się tak temu bezczynnie przyglądałam.
– Policja! – wrzasnęłam. – Policja tu jedzie! – Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Dalej się śmiali i wrzeszczeli. Zaczęłam przepychać się przez tłum, aby dotrzeć do Nialla i Harry’ego.
– Policja jedzie! – Wrzasnęłam między nimi. – Słyszycie?! Zwijajcie się! – Patrzyli na mnie jak na idiotkę. Jednak w końcu, kiedy zrobiło się nieco ciszej, usłyszeli to samo, co ja. Zaczęli się rozbiegać i każdy z nich wsiadał do swojego pojazdu.
– Wsiadaj! – Spojrzałam na Nialla. Wyciągnął w moją stronę czarny kask, ale ja byłam zbyt przerażona, żeby zareagować. Nigdy nie jeździłam motorem, a teraz… Na samą myśl, aby na niego wsiąść, dostawałam gęsiej skórki.
– Powiem, że znalazłam się tu przez przypadek. – Wybełkotałam, a oni byli coraz bliżej.
– Jest dobrym kierowcą, nie zabije cię. – Po mojej drugiej stronie pojawił się Harry. Nałożył kask na swoje bujne loki, a za nim usiadła jakaś dziewczyna, po czym poklepała go po ramieniu. Odjechali.
– Nie ma mowy, żebym wsiadła. – Mogłam zobaczyć, jak się denerwuje, co było rzadkością.
– Zoe, wsiadaj! – On umiał krzyczeć? Najwidoczniej…
Podeszłam bliżej niego. W mgnieniu oka na mojej głowie znalazł się czarny kask. Czułam się dziwnie, ale teraz bałam się z nim dyskutować. Musiałam tam wsiąść i poklepać go jak ta dziewczyna, a potem mieliśmy odjechać. Teoretycznie to było proste, ale moje nogi tego nie rozumiały.
– Boję się.
– Jeszcze chwila, a będziemy ścigani przez gliny. Siadaj!
– Co ja robię? – mruknęłam sama do siebie.
Ledwo dotknęłam zimnego siedzenia, a Niall ruszył. Moje ręce owinęły się wokół jego ciała, a głowę ułożyłam jego plecach. Miałam ochotę krzyczeć i płakać na raz. Prędkość wzrastała, a mój strach razem z nią. Cały czas miałam zamknięte oczy, a w uszach mi szumiało. Nie miałam pojęcia, co się dzieje dookoła i nie chciałam się nawet rozglądać. To było zupełnie coś innego niż jazda samochodem. Tutaj czułam każdy podmuch wiatru, a przy każdym zakręcie bałam się, że zaraz spadnę. Ściskałam Nialla ze wszystkich sił. Miałam nadzieję, że nie zrobię mu krzywdy.
Tak jak on nie zrobi jej nam.
Po kilku minutach poczułam jak zwalnia. Coraz bardziej i bardziej, aż nagle zatrzymał się całkiem. Powoli otworzyłam oczy. Staliśmy pod moim domem, więc chyba byliśmy bezpieczni. Mogłam tak powiedzieć, prawda? Nie słyszałam żadnej policji, więc od niej uciekliśmy.
– Możesz już wstać. – Usłyszałam chłopaka. – Podniosłam swoje cztery litery i stanęłam obok motoru. Po ściągnięciu kasku mogłam w końcu na niego spojrzeć. Wyglądał… dobrze. Całkiem inaczej i bardziej odważnie.
– Było aż tak strasznie? – Kolejne pytanie z jego ust, a ja dalej nic nie mówiłam.
– Właściwie, to nie. – Uśmiechnęłam się. – Wygrałeś, prawda?
– Nie.
– Och… – Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
– Był remis.
– To w takim razie gratulacje. – Nie za bardzo wiedziałam, co mam mu powiedzieć. W mojej głowie pojawiło się jedno pytanie, ale nie umiałam go z siebie wydusić. Może to nie był odpowiedni czas, ale zdecydowanie byłam zbyt ciekawa.
– Powinienem już jechać.
– Niall. – Spojrzałam na niego niepewnie. – Co się stało z tą dziewczyną, która się w tobie zakochała?
– Nie zakochała się. – Odpalił silnik. – Muszę jechać, Zoe.
– Ale… – Nim zdążyłam dokończyć, on odjechał. Bez pożegnania ani żadnego słowa. Zostawił mnie pod własnym domem z pustką w głowie.
Kilka minut później ułożyłam się wygodnie na łóżku i modliłam się, aby jutrzejszego dnia było lepiej. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek awanturę z ciocią. Nagle mój telefon zawibrował. Otworzyłam wiadomość, a na mojej twarzy zawidniał uśmiech.
„Śpij dobrze, Zoe.”

~~
Kolejny w piątek ;)

Zapraszam do komentowania ! Ps. Jak podoba wam się Harry?

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie, kolejny świetny rozdział :) Chciałabym zobaczyć Harry'ego i Nialla w skórach i na motorach, to musiałby być wspaniały widok :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)
    Mam nadzieje ze Niall w końcu powie jej o tej dziewczynie, co się stało, wyjaśni jej wszystko,ona na to zasługuje :)
    Harry był w tym rozdziale całkiem spoko,ale szkoda ze nie powiedział jej wszystkiego co do historii z ta dziewczyna :/
    Ciekawe kto się włamal do pokoju Zoe i zabrał jej pamiątki i PAMIĘTNIK :/
    Zayn w ogóle się nią nie interesuje, nie chciałabym mieć takiego chłopaka :/
    Życze weny i do następnego :*
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Po Harry'm spodziewałam się nieco bardziej zarysowanego charakteru; tak naprawdę nwm co o nim myśleć. Nie mogę powiedzieć, że go lubię lub nie, po prostu nie wzbudza uczuć. Ale jestem ciekawa jak dalej potoczą się jego losy.
    Rozdział świetny, jak zwykle ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz :). Spodobała mi się postać Harrego :D Ciekawe o co chodzi z tą dziewczyną. Jestem megaaa ciekawa :3 Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam twój poprzedni blog 'Moment for me' ;) . Nie wiem czemu, ale ciagle Zoe wyglada w mojej głowie jak Shay Mitchell (Charlie) :D . --> Niall mi się bardzo podoba :D słodki :D Harry tez w sumie ;). Tylko kto się włamał do domu Zoe? Kim jest ta tajemnicza dziewczyna? Co to Zayna, Zoe powinna z nim już dawno zerwać. Szczerze, czytając to, też już zapomnialam że ona ma chłopaka :D . Heh xD. Mi się wydaje że ona i Louis są gejami i są ze sobą xD. Niall mi ogromnie pasuje do przysłowia 'Nie oceniaj książki po okładce' . Pewnie Zoe zda te testy z matmy ;) oby ;). Piszesz w ogóle 100 razy lepiej niż w tamtym blogu, tutaj nie widzę żadnego błędu ani nic ;). No narobilas mi apetytu :D szkoda tylko że trzeba czekać tydzień :( ale cóż , pewnie masz naukę itp. Pozdrawiam ;) i powodzenia w pisaniu. Trzymam za ciebie kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo wciągające to opowiadanie. Nie mogłam się oderwać. Podoba mi się taki tajemniczy i niegrzeczny Niall, ale chyba wolałam jak był słodki :* Harry jak dla mnie to bardzo pozytywna postać i spodobał mi się ;). Szkoda że nie dajesz już gifów do opowiadania :(. Chciałabym żeby wyjaśnilo się co z tą dziewczyną :D życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuu fajny ten rozdział :D Niall był jakiś taki tajemniczy Hmm ;) czekam na nexta bo ciekawi mnie tutaj wiele wątków :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój blog został nominowany do ankiety na Blog Miesiąca! Głosować można pod linkiem: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241288,u3Pr.html bądź na stronie głównej spisu. Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na następny :D No po prostu nie mogę :D To jest takie super i jestem naprawdę zaciekawiona :D /Hania

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham, kocham, kocham!!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świenty rozdział <3 @Little1Lies

    OdpowiedzUsuń