Beta: Florence
Zoe’s POV
– Nie rozumiem, dlaczego zaprosiłaś go na noc!
– Ciszej! – Sarah za nim nie przepadała, ale gdybym wiedziała, że aż
tak, nic bym jej nie mówiła. – Po prostu kogoś potrzebowałam, tak?
– Do czego? Masz przecież Zayna. – Zastanawiałam się, czy jej
powiedzieć, uświadomić, jak mnie oszukiwał. Nie, może jeszcze nie teraz. Ona
była plotkarą, a sprawę mojego byłego musiałam doprowadzić do końca sama. Bez
niczyjej pomocy.
– Nie jesteśmy już razem – burknęłam. – Chyba nie.
– Co, kurwa?! – wrzasnęła.
– Dziewczyny! – Nauczyciel popatrzył na nas rozwścieczony. – Nie dość,
że mi przeszkadzacie, to jeszcze zachowujecie się niewłaściwie. Do dyrektora!
– Przeklinać już nie wolno? – Dziewczyna wywróciła oczami. – Gdyby pan
się dowiedział, że… – Zatkałam jej usta ręką – nie chciałam, aby dokończyła.
Zabrałyśmy swoje rzeczy i po prostu wyszłyśmy z klasy. Pierwsza lekcja, a ja
już miałam po dziurki w nosie tej zakichanej szkoły. Oczywiście nie
zamierzałyśmy iść do dyrektora. Nic nie zrobiłyśmy, po prostu nauczyciel nas
nienawidził. Nie nasza wina. Weszłyśmy do szkolnej toalety i tam postanowiłyśmy
poczekać, aż skończy się lekcja. Usiadłam na półce obok umywalki i czekałam.
– Wiesz, że Niall się kiedyś w tobie zakocha? – Spojrzała na mnie ze
współczuciem.
– Co ty pieprzysz? Dobrze się czujesz? – Wywróciłam oczami.
– Spędzasz z nim mnóstwo czasu. – Jej usta się nie zamykały. – Zoe,
przerwij to, proszę. Będziesz żałować. On nie jest taki, jak myślisz.
– Mówisz o wyścigach? Wiem o tym.
– Och, wiem, że wiesz. – Prychnęła. – Tylko uważaj na siebie.
– Tego mi ostatnio potrzeba.
***
Niall obiecał, że odwiezie mnie do domu. Nie chciał, abym sama
wychodziła ze szkoły, więc kazał mi czekać w bibliotece. Kiedy ktoś do niej
wchodził, natykał się na mnie i był zdziwiony moją obecnością – nie
przychodziłam tu zbyt często. Otaczały mnie same stare i nasiąknięte kurzem
książki.
Usiadłam naprzeciwko okna i wpatrywałam się w to, co się dzieje za
nim. Widziałam wielu uczniów, którzy śpieszyli się do aut. Już miałam wrócić do
przechadzania się po pomieszczeniu, jednak coś przykuło moją uwagę. Sussie
chodziła w tą i we w tą. Jej włosy były mokre, a o ubraniu już nie wspomnę.
Byłam ciekawa, na kogo tak czeka. Nagle zza budynku wyleciał Zayn i zatrzymał
się tuż przed nią – wyglądał na wkurzonego.
– Możemy jechać.
– Patrz. – Kiwnęłam w stronę przedstawienia.
Zaczęli na siebie krzyczeć, a on nawet lekko ją popchnął. Niall był
tak samo zszokowany jak ja. Nie miałam pojęcia, co się między nimi dzieje. To
nie było podobne ani do niego, ani do niej. Nagle Sussie wyciągnęła jakąś
kopertę, którą w niego rzuciła. Popchnęła go tak, jak on to zrobił wcześniej i
odeszła.
– Wow. – Odsunęłam się od okna. – To było dziwne.
– Ciekawe, o co chodziło. – Uśmiechnął się Niall. – To musi być coś
poważnego.
– Zayn to dupek. – Wyszliśmy
stamtąd i czym prędzej znaleźliśmy się w jego samochodzie. Nadal nie czułam się
najlepiej, chciałam tylko, aby ciotka w końcu wróciła. Musiałam powiedzieć jej
o wizycie ojczyma.
– Jestem głodna, Niall.
– Na co masz ochotę?
– McDonald? – spytałam. – Wymyśl coś.
– Chcesz jeść niezdrowo? – Prychnął. – Jadłaś kiedyś zupę z krewetek?
– Nie. Dobra jest?
– Jeśli chcesz, możemy spróbować zrobić. – Uśmiechnął się. – Tylko
najpierw wstąpimy do sklepu.
****
Godzinę później stałam przy blacie kuchennym, kroiłam pietruszkę i starałam
się nie pociąć sobie palców, zaś Niall robił coś z krewetkami. W sklepie wybrał
ich największe pudełko i stwierdził, że stworzy coś niesamowitego.
– Skończyłam.
– Ja też. – Odwrócił się do mnie. – Teraz wystarczy czekać, aż się
ugotuje.
– Jestem naprawdę głodna, więc mam nadzieje, że to będzie dobre.
– Jeśli nie, zostaje nam fast food. – Stał tak blisko... Nie wiem, co
mną kierowało, ale po prostu oplotłam swoje ręce dookoła jego szyi i się
przytuliłam. Na początku nic nie poczułam, ale potem uścisnął mnie i oparł
swoją brodę na moim ramieniu.
– Za co to? – szepnął.
– Za to, że mnie tak pilnujesz. – Uśmiechnęłam się. – Nie musisz tego
robić.
– Przecież wiesz, że to nic takiego.
– I tak dziękuje. – Wtuliłam się jeszcze bardziej. Staliśmy tak przez
chwile, aż do moich uszu nie dobiegł czyjś kaszel. Raptownie się odwróciłam i
zobaczyłam ciotkę.
– Co robicie? – Uśmiechnęła się.
– Niall gotuje zupę z krewetek.
– Och… – Usiadła przy stole, nie odrywając ode mnie wzroku. – Jestem
strasznie głodna.
– On wrócił, był u mnie przed szkołą – powiedziałam szybko. Na jej
twarzy nie widziałam zdziwienia. Raczej była zniesmaczona, że mówię to teraz,
przy nim.
– Zoe. – Powstrzymała mnie.
– Niall o wszystkim wie.
– W porządku. – Uśmiechnęła się do niego. – Po prostu chcę ci
powiedzieć, abyś mu nic nie dawała. Żadnych pieniędzy, rozumiesz?
– On ma moje rzeczy.
– Już nie, są w bagażniku.
– Jak? – Zmrużyłam oczy.
– Nieważne. Teraz najważniejsze jest, abyś z nim nie rozmawiała. Kiedy
go zobaczysz, nie idź w jego stronę.
– To nie takie proste.
– Wiem, skarbie. – Wypuściła powietrze z ust. – Postaram się, aby on
cię więcej nie zaczepił. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, abyś była szczęśliwa
i wolna od niego.
– To możliwe?
– Zaufaj mi. – Ścisnęła moją dłoń. – A teraz nalejcie mi tej zupy.
Siedzieliśmy przy wspólnym stole, jak gdyby nigdy nic. Niall co chwilę
wybuchał śmiechem, a ciocia opowiadała historie ze swojego życia. O dziwo, nie
były aż takie złe. Każda z nich miała w sobie coś innego. Tylko wujkowi to się
nie podobało. Za każdym razem mrużył nos, jak mówiła o swoim ex.
Po pysznym obiedzie blondyn wytłumaczył mi kolejny temat ze
nienawidzonego przeze mnie przedmiotu. Po raz pierwszy odrobiłam wszystkie
zadania domowe, nawet te na następny tydzień. Byłam z siebie dumna, chociaż w
większości to była jego zasługa.
Siedział przy moim biurku z długopisem w ustach i zaciekle myślał. Wyglądał uroczo, kiedy mrużył nos. Siedział skupiony i z pełną powagą. Przekręciłam się na plecy, a moje oczy śledziły każdy centymetr sufitu. Nagle poczułam ten znajomy zapach, jego głowa stykała się z moją. Opierał się o łóżko i ciężko oddychał.
Siedział przy moim biurku z długopisem w ustach i zaciekle myślał. Wyglądał uroczo, kiedy mrużył nos. Siedział skupiony i z pełną powagą. Przekręciłam się na plecy, a moje oczy śledziły każdy centymetr sufitu. Nagle poczułam ten znajomy zapach, jego głowa stykała się z moją. Opierał się o łóżko i ciężko oddychał.
– Co będziesz dzisiaj robić?
– Wrócę do domu, zjem kanapki, wezmę kąpiel, zrobię swoje zadania
domowe i pójdę spać – odpowiedział płynnie. Byłam ciekawa, kiedy pójdzie. Nie
chciałam tego, oczywiście, że nie. Po prostu byłam mu wdzięczna za ten czas
spędzony razem. Mogłam powiedzieć, że był moim przyjacielem.
– Dlaczego jesteś sam? – wybełkotałam nagle.
– Nie potrzebuję dziewczyny.
– Nie czujesz się samotny? Nie brakuje ci czegoś?
– Mam wszystko, co jest mi potrzebne. – Poprawił się na łóżku i
chrząknął. Chciałam sprawdzić, czy mówi prawdę. Przewróciłam się na brzuch, a
moje dłonie dotknęły jego ramion. Otworzył nagle oczy, ale nie podnosił głowy.
– Co robisz? – spytał łagodnie.
– Nie potrzebujesz bliskości drugiej osoby? – Miałam ochotę zaśmiać
się na głos. Moje słowa były zabawne, ale starałam się tego nie okazywać. Moje
dłonie błądziły pod jego koszulką, a włosy łaskotały jego twarz. Czułam, jak
się uśmiecha, ale nie zaprzecza. Delikatnie musnęłam jego usta. Były miękkie i długo
niecałowane. Nie odrywałam się od niego. Wstałam z łóżka i czym prędzej
usiadłam na nim okrakiem. Nie uśmiechał się, był poważny. Zaczęłam kreślić
kółeczka na jego obojczykach, a jego wzrok przeszywał mnie od środka. Był
zaciekawiony tym, co robię, ale i zaniepokojony. Tak, mogłam to tak nazwać.
Moja twarz zbliżyła się do jego, a usta złączyły się w pocałunku. Odwzajemnił
go, a jego dłoń znalazła się na moim biodrze. Potrzebował bliskości drugiej
osoby, a tym gestem to udowadniał. Podobało mu się, a ja nie miałam zahamowań,
aby to kontynuować. Wpijałam się w jego usta tak mocno, jak tylko mogłam, a on
to odwzajemniał.
Zaczęłam delikatnie ocierać się o jego krocze. Nadal nie miał nic
przeciwko. Dalej mnie całował i nie zamierzał przestawać. Może ja też tego
potrzebowałam? W końcu to on był osobą, która przez ostatni czas poświęcała mi
całą swoją uwagę. Potrzebowałam znowu spróbować jego ust i zapomnieć o tym
wszystkim, co mnie otacza. Znowu dbałam
tylko o siebie.
Poczułam, jak przekręca głowę. Odsunęłam się od niego. Milczał, nie patrząc na mnie. Uraziłam go?
Poczułam, jak przekręca głowę. Odsunęłam się od niego. Milczał, nie patrząc na mnie. Uraziłam go?
– Muszę iść – powiedział oschle, ale ja nie zamierzałam się nigdzie
ruszać. Nadal siedziałam na jego kolanach.
– Nie podobało ci się? – Uśmiechnęłam się.
– Co to miało znaczyć?
– Potrzebujesz bliskości Niall i nie zaprzeczaj.
– Co ciebie to obchodzi? – warknął. – Nie powinnaś mnie całować.
– Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało.
– Zejdź.
– W porządku. – Zrobiłam to, co chciał, ale dalej był naburmuszony.
– Za każdym razem, kiedy coś ci nie wychodzi, musisz kogoś pocałować?
Zrobiłaś kiedyś coś bezinteresownie?
– O co ci chodzi? – Wywróciłam oczami. – Jesteś niemożliwy.
– Porozmawiamy jutro, jak się uspokoisz.
– Że niby jestem niespokojna? – Zaśmiałam się. – To ty zacząłeś!
– Do widzenia, Zoe! – Zamknął za sobą drzwi i tak po prostu wyszedł.
Uraziłam go? Nie, bo niby czym? Nie miał powodu, aby się na mnie złościć.
Pocałowałam go, zresztą nie pierwszy raz. A nawet, jeśli się obraził, nie mógł
się długo gniewać. Nie miałam zamiaru się nim przejmować. W końcu mu przejdzie.
Niall’s POV
Trzy dni. Nie odzywałem się do niej trzy dni. Może przesadzałem?
Jednak to mnie trochę zabolało. Ten jej pocałunek... To nie było w porządku.
Czułem się nieswojo. Może ona nie widzi w tym żadnego problemu, ale ja za
każdym razem czuję się… dziwnie. Jej uśmiech przyprawia mnie o dreszcze, a myśl
o tym, że jej usta dotykały moich... Właśnie w tym jest mały problem.
Ona zachowywała się potem normalnie, jakby nic się nie stało. To dla niej była zabawa, ale mnie to nie bawiło. Nie chciałem być zabawką, to nie dla mnie. Zakochujesz się – to powiedział mi Liam, a jego słowa ciągle odbijały się w mojej głowie. Musiałem skupić się na jeździe, a nie na tym, co się dzieje w mojej głowie. Nie miałem na to czasu, przynajmniej nie teraz.
Kiedy ujrzałem mnóstwo ludzi, wiedziałem, że jestem na miejscu. Kilka motorów stało na trawniku, a jeden z nich rzucał się w oczy. Co on tu robił? Zgasiłem silnik, a kask odłożyłem na siedzenie. Wypadało się z nimi przywitać i wymienić głupimi zdaniami. Jak zwykle szczerzył się głupkowato do jakichś dziewczyn. Były w niego wpatrzone jak w obrazek.
Ona zachowywała się potem normalnie, jakby nic się nie stało. To dla niej była zabawa, ale mnie to nie bawiło. Nie chciałem być zabawką, to nie dla mnie. Zakochujesz się – to powiedział mi Liam, a jego słowa ciągle odbijały się w mojej głowie. Musiałem skupić się na jeździe, a nie na tym, co się dzieje w mojej głowie. Nie miałem na to czasu, przynajmniej nie teraz.
Kiedy ujrzałem mnóstwo ludzi, wiedziałem, że jestem na miejscu. Kilka motorów stało na trawniku, a jeden z nich rzucał się w oczy. Co on tu robił? Zgasiłem silnik, a kask odłożyłem na siedzenie. Wypadało się z nimi przywitać i wymienić głupimi zdaniami. Jak zwykle szczerzył się głupkowato do jakichś dziewczyn. Były w niego wpatrzone jak w obrazek.
– Cześć, Niall. – Przywitał się.
– Cześć, Harry – burknąłem. Trudno mi było utrzymywać z nim normalną
rozmowę. Przywitałem się, a to był wielki sukces.
– To co, ścigamy się? – Odpalił papierosa.
– Tak.
– Twoja przyjaciółka przyjdzie? – Miał na myśli Zoe?
– Nie.
– Możesz rozmawiać ze mną normalnie? – warknął. – Próbuję nawiązać z
tobą jakąkolwiek rozmowę.
– Tak.
– Po prostu się pościgajmy. Jak za starych dobrych czasów?
– Jak za starych dobrych czasów – powtórzyłem.
****
Po raz pierwszy byłem spóźniony. W pośpiechu nałożyłem koszulkę, a z
blatu zabrałem jabłko. Na samą myśl, że muszę wyjść bez śniadania, robiło mi
się niedobrze. Po raz pierwszy musiałem jechać motorem. Gdybym pojechał
samochodem, nie zdążyłbym na pierwsza lekcje, a tego na pewno nie chciałem.
Na miejsce dotarłem szybciej, niż się spodziewałem. Wbiegłem do sali,
w której miałem lekcje, i doznałem małego zdziwienia. Hałas, krzyki i ludzie,
którzy nie byli z mojej klasy. Nikt nawet nie spojrzał w moją stronę, więc
usiadłem na wolnym krześle i czekałem na cokolwiek.
– Wreszcie jesteś. – To było do mnie? Po chwili ujrzałem nad sobą
twarz mulata i zrozumiałem, że się nie przesłyszałem. – Musimy pogadać.
– Mam lekcję – burknąłem.
– O widzisz, ja też. – Uśmiechnął się chamsko. – Albo pójdziesz ze mną
i będziesz grzeczny, albo… – Kiwnął w stronę swoich kumpli, a oni do mnie
pomachali. Nie miałem pojęcia, o co mu chodzi, ale wolałem nie ryzykować.
Wstałem, a on się cicho zaśmiał. Poszedł pierwszy, a ja tuż za nim. Szliśmy w
ciszy kilka minut, dopóki nie skręciliśmy do męskiej toalety. Malik upewnił
się, że nikogo nie ma, a następnie usiadł na parapecie. Wyciągnął paczkę
papierosów i zapalił jednego z nich. Czy to było dopuszczalne? Uczniowie nie
mogli palić w ogóle, a tym bardziej w budynku.
– To, co się stało u Zoe… Powiedziałeś komuś o tym?
– Nie – odparłem.
– Mam nadzieje, że tak zostanie. Bo jeśli ktokolwiek się dowie, będziesz
miał nieprzyjemności.
– To tyle? – Wywróciłem oczami. – Nie mam ochoty na dyskusje.
– Posłuchaj mnie, idioto. – Stanął naprzeciwko mnie tak, że mogłem
poczuć zapach dymu. – To, że uczysz moją dziewczynę, nie znaczy, że możesz się
we wszystko wtrącać.
– Z tego, co wiem, nie jest już twoją dziewczyną.
– Mówiłem, nie wtrącaj się – syknął.
– Oszukałeś ją i poniżyłeś, czego ty chcesz? – Jego ręce znalazły się
na moich barkach. Popchnął mnie tak mocno, że po chwili leżałem na posadzce.
Role się odwróciły, teraz on siedział na mnie okrakiem. Jego pięść zetknęła się
z moją twarzą, a ja poczułem ból.
– Trzymaj się od niej z daleka! – warknął. – Może i jestem pieprzonym
gejem, ale zależy mi na niej.
– Zmusisz mnie do tego? – Po raz kolejny poczułem ból, mój nos
krwawił.
– Zrozumiałeś? – Nie odpowiedziałem. Zwijałem się z bólu, a on wstał.
Byłem pewien, że właśnie się uśmiecha i wychodzi. Był dupkiem, który dba tylko
o siebie.
Wstałem z posadzki i spojrzałem na swoją posiniaczoną twarz. Przemyłem ją wodą, aby zmyła się cała krew. Miałem tylko nadzieję, że obejdzie się bez zbędnych pytań.
Wstałem z posadzki i spojrzałem na swoją posiniaczoną twarz. Przemyłem ją wodą, aby zmyła się cała krew. Miałem tylko nadzieję, że obejdzie się bez zbędnych pytań.
Na szkolnym korytarzu patrzyłem tylko w podłogę. Nie miałem zamiaru
pokazywać swojej poobijanej twarzy i dawać satysfakcji Zaynowi. Ze szkoły
wyszedłem punktualnie, po wszystkich moich lekcjach. Wsiadłem na motor i bez
zbędnych rozmów odjechałem. Nie chciałem wracać do domu, a przynajmniej nie do tego,
z którego dzisiaj rano wyszedłem. Chciałem pojechać do domku pod lasem. Tam
zawsze jest spokojnie i nikt mi nie przeszkadza.
Rzuciłem plecak na kanapę, a sam poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem
mrożoną zapiekankę i postanowiłem ją odgrzać. Zaś drugą przyłożyłem na
posiniaczoną twarz. To było jedzenie Grega, ale myślę, że się nie obrazi.
Zresztą on już tu nie przesiaduje. Większość swojego czasu spędza ze swoimi
kumplami, a sypia w domu. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio tu był. Może
to i dobrze? Nie musiałem się martwić, że zostawi bałagan.
Mój telefon zawibrował. Na ekranie pojawiła się nowa wiadomość, a jej
adresatem była Zoe.
„Odbierz ten pieprzony telefon.”
Odezwała się, ciekawe co się stało. Jednak nie miałem, żadnych
nieodebranych połączeń. Zadzwonić do niej, czy raczej napisać? Wybrałem tą
drugą opcje i wystukałem wiadomość.
„Nie dzwoniłaś.”
Odpowiedź przyszła natychmiastowo.
„Muszę zmienić telefon, musiałam
się upewnić, że przeczytasz. Po prostu mi pomóż.”
„W czym?”
„Zgubiłam się, Niall.”
Zgubiła się? Patrzyłem na wiadomość kilka razy i czytałem, ale
faktycznie… ona się zgubiła. Przynajmniej tak napisała. Próbowałem do niej
zadzwonić, ale na próżno. Nie miałem pojęcia, jak mam jej pomóc. Ona nie
wiedziała, gdzie jest. Jednak po chwili wpadłem na genialny pomysł. Miałem
nadzieję, że mi się uda.
~~
Jak wam się podobał? :)
Kolejny 28 marca w sobotę. Wiem, że zazwyczaj jest w piątek, ale wtedy nie będę miała możliwości wstawienia rozdziału. Mam nadzieję, że się nie gniewacie :)
Świetny *.* a ten jeden dzień mnie nie zbawi może być w sobote a nie w piątek ;D
OdpowiedzUsuńDaj szybciej next proszę
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział @Little1Lies
OdpowiedzUsuńWspaniale jak zawsze <3 Scena na łóżku w pokoju Zoe była urocza, ogółem uwielbiam postać Nialla, jest świetny. Nie moge doczekać się nexta!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńTez uważam ze Zoe chciała się tylko zabwic,ale ona tez do niego coś czuje, zaczyna czuć,więc to może się zamienić w coś wielkiego,w MIŁOŚC :)
Mam nadzieje ze Niall ja odnajdzie, boje się o nią :(
A co do Zayna,to pieprzony dupek,jest gejem i zależy mu na niej? Przecież to bez sensu,chce grać na dwa fronty?
Boski rozdział, życze weny i do następnego :*
Do soboty Skarbie <3
Fajny rozdział, czekam na kolejny :). Szkoda że dopiero w sobotę, ale to nic, zaczekamy. Ciekawe na jaki pomysł wpadł Niall. Jestem ciekawa co z Zoe. Czekam do soboty, powodzenia w pisaniu i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNaprawdę super piszesz <3. Nie rozumiem czemu Niall się obraził :( . Zoe się zgubiła w sensie fizycznym czy psychicznym? :0 Ciekawi mnie to na maksa . Czekam na nexta, papa :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać nexta :* super rozdział, ciekawa akcja i bardzo wciągające :)) Ciekawe czy zaatakuje ją jeszcze jej ojczym. Z tego na pewno nie wyjdzie nic dobrego. Życzę weny :**
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta. Oby było więcej Harrego <3
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuń