Beta: Florence
Niall’s POV
Trwało to dłużej niż myślałem, a na dworze padało. Trochę się
namęczyłem, aby odszukać, gdzie znajduje się Zoe. Na całe szczęście GPS to
pomocny wynalazek, a ona miała go w swoim telefonie. Byłem trochę przemoczony,
a jechałem tylko niecałą godzinę. Byłem ciekaw, jak musi wyglądać teraz Zoe.
Czekała na mnie w jakimś lesie, a ja dalej nie miałem pojęcia, jak się tam
znalazła.
Samo to, że się odezwała, było dziwne. Myślałem, że nigdy do tego nie
dojdzie. Była zawzięta i uparta, ale najwidoczniej coś ją do tego zmusiło.
Zaczynało się ściemniać, co tylko pogarszało całą sytuację. Po kilku minutach
zatrzymałem się, a z głowy zdjąłem kask. Według GPS–a powinna tutaj być. Jednak
ja nikogo nie wiedziałem.
– Niall? – Ten głosik rozpoznałbym wszędzie. Obejrzałem się za siebie
i dostrzegłem dziewczynę. Nie wyglądała normalnie – była mokra i cała pokryta
błotem. Zaś obok niej stał rower. Nie mówiła, że jeździ. Przyglądałem się jej z
wielkim zadziwieniem, a ona spoglądała na mnie.
– Mój Boże – pisnęła nagle. – Kto ci to zrobił? – Podeszła bliżej, a
jej mokra dłoń zetknęła się z moim policzkiem. Przejechała opuszkami palców, a
ja drgnąłem. Kto by pomyślał, że tak szybko nawiążmy kontakt cielesny.
–Zayn? – W jej oczach widziałem ból. – To on?
– A ty co? Też nie wyglądasz lepiej – prychnąłem.
– Gdyby ktoś odebrał, nie prosiłabym cię o pomoc. Jestem zdana tylko
na ciebie i musisz się z tym pogodzić.
– A mnie prosiłaś? Wręcz kazałaś – odparłem.
– Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – Założyła ręce na piersi. –
Odgryzł się za bójkę u mnie?
– Nieważne.
– Powiedz – zażądała. Westchnąłem.
– Tak, to za tamto – powiedziałem w połowie prawdę. Lepsze to niż
całkowite kłamstwo, prawda? – A teraz ty mi powiedz, dlaczego wyglądasz tak
strasznie?
– Nie chciałam wracać na piechotę ze szkoły, więc wzięłam rower.
Pomyliłam drogi, znalazłam się tutaj, a w dodatku zaczęło padać i się
wywróciłam. Popsułam też rower i utknęłam.
– Gdzie masz plecak? – Na kierownicy miała tylko śmieszny czerwony
kask, nic poza tym.
– Nie będziesz się śmiał? – Uśmiechnęła się. – Zapomniałam zabrać z
szafki.
– To możliwe? – Z moich ust wydobył się cichy śmiech.
– Obiecałeś!
– Dobra, potem podyskutujemy. Musimy jechać, inaczej zmarzniesz. – Pokiwała
głową, zgadzając się ze mną. Zdjąłem kurtkę i jej ją wręczyłem. Nie miałem
zamiaru patrzeć, jak choruje. Poza tym wystarczająco zmokła. Jej rower
postawiliśmy przy drzewie i postanowiliśmy, że po niego wrócimy. Nawet jeśli
ktoś by go ukradł, myślę, że nie rozpaczałaby.
Zoe’s POV
Po długiej kąpieli siedziałam w koszulce Nialla i jego spodenkach.
Wyglądałam jak w jakimś worku, ale moje ubrania były zbyt brudne i
przemoknięte. Na całe szczęście dostałam jeszcze koc, którym się okryłam. Chłopak
nie wydawał się być zły. Powiedziałabym nawet, że się ucieszył.
Położyłam się na kanapie i zwinęłam w kłębek. Było mi nadal zimno i
miałam nadzieje, że Niall szybko przyjdzie. Nawet jeśli miałby się znowu
obrazić, musiałam się do niego przytulić – zbyt długo go nie widziałam. No i chciałam
poczuć ciepło, którego tak bardzo potrzebowałam.
– Twoje ubrania schną. – Usłyszałam głos blondyna. Usiadł obok mnie, a
ja podniosłam się do góry. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po prostu
spoglądał na mnie i lekko się przy tym uśmiechał. Oboje byliśmy oświetleni
przez światło z kominka, a dodatkowo ogień ogrzewał pomieszczenie.
– Mogę… mogę się do ciebie przytulić? – spytałam niepewnie.
– Yhm… Tak – zająknął się. Usiadłam na jego kolanach i wtuliłam się w
jego klatkę piersiową. Biło od niego ciepło, ale gdyby nie zakładał koszulki,
byłoby jeszcze lepiej. Jego dłonie głaskały mnie po plecach, dzięki czemu się
odprężałam. Mogłabym tak leżeć godzinami, ale nie jestem pewna, czy jemu by się
to spodobało.
– Podoba ci się to? – Zaśmiał się.
– Nawet nie wiesz jak bardzo – mruknęłam. – Mogłabym pójść teraz spać,
ale zaraz będzie noc, a ja muszę wracać do siebie.
– Chcesz zostać? – Wypowiedział to pytanie, nawet się nie jąkając. Był
pewny siebie, a ja byłam z niego dumna.
– Jasne – spojrzałam na niego – tylko musisz pożyczyć mi telefon, abym
mogła poinformować ciotkę.
– Powiesz jej, że jesteś u przyjaciółki?
– Nie – zaprzeczyłam. – Zadzwoniłaby do niej, teraz ma hopla na
punkcie mojego bezpieczeństwa. Sprawdza wszystko i wszystkich.
– Widziałaś ojczyma od tamtego czasu? – spytał bez ogródek.
– Nie, Niall. – Uśmiechnęłam się słabo.– I mam nadzieję nie zobaczyć.
Moja dłoń znalazła się na jego policzku. Delikatnie gładziłam jego
twarz kciukiem, sprawdzając szkody, które narobił mulat. Nie sądziłam, że
zechce się zemścić. Jednak to był Zayn, a po nim można było spodziewać się
wszystkiego.
– Boli? – spytałam łagodnie.
– Nie – zaprzeczył, potrząsając głową. Po raz ostatni wtuliłam się w
niego. Leżałam tak z dwadzieścia minut, dopóki Niall nie oznajmił, że jest
głodny. Zjedliśmy odmrożone zapiekanki. Zaś kiedy on zmywał dwa talerze, ja
zadzwoniłam do ciotki. Blondyn musiał potwierdzić, że jest ze mną i
przysięgnąć, że mnie przypilnuje. Nie mięło dużo czasu, a ja stałam się senna.
Nie miałam zamiaru spać sama, a Niall nie miał nic przeciwko, abym położyła się
z nim. Zmienił się przez te trzy dni. Oczywiście na plus. Był bardziej pewny
siebie i nie denerwował się z każdym wypowiedzianym słowem. Cieszyło mnie to.
Moja ciało spoczywało po prawej stronie łóżka. Było mi wygodnie, a
powieki z minuty na minutę stawały się cięższe. Niall leżał obok mnie,
uważając, aby przypadkiem mnie nie trącić.
– Dobranoc. – Usłyszałam jego głos, a po chwili zgasił lampkę.
– Dobranoc. – Uśmiechnęłam się.
Spędziliśmy w ciszy kilka minut, a ja miałam ochotę zaśmiać się na
głos. To musiało wyglądać nieco komicznie. Jednak po chwili leżeliśmy,
wpatrując się w siebie. Zbliżyłam się jeszcze bardziej i nie przejmując się
tym, jak może zareagować, położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Z początku
był spięty, ale po chwili się rozluźnił i położył rękę na moich plecach. O to
mi chodziło.
– Dobranoc, Niall.
****
Wybrałyśmy się razem z Lee na zakupy. To bardziej ona potrzebowała
nowych ubrań, ale lubiłam jej towarzyszyć. Blondynka miała już dwie torby, a ja
żadnej. Nie przeszkadzało mi to jednak. Przeszłyśmy do kolejnej alejki, tym
razem z butami. Szpilki, trampki, czółenka – wszystkie rodzaje – Lee była w
raju. Ja szukałam zwykłych, czarnych trampek. Jednak, kiedy je znalazłam, od
razu odstawiłam. Te ceny zdecydowanie nie były dla mnie, przynajmniej nie
teraz. Wpadłam na pewien pomysł i wyciągnęłam swój telefon, aby napisać sms–a
do Nialla.
„Chcesz pojechać na bazar?”
Nigdy tam nie byłam. Większość ludzi uważała, że to obciach tam
jeździć. Jednak kiedyś ciocia opowiadała o tym miejscu. Mówiła, że można zaleźć
tam wszystko za małe pieniądze. Może to stamtąd ma ten popsuty rower? Co do
niego, na całe szczęście Niall odstawił go do domu. Wyglądał niekorzystnie, ale
i tak nikt poza mną go nie używa.
Poczułam wibracje i odtworzyłam wiadomość.
„Za dwie godziny? Dopiero wtedy
będę mógł.”
„Będę czekać w domu.”
W sklepie spędziłyśmy strasznie dużo czasu, a po powrocie byłam
zmęczona, jednak nie miałam czasu na odpoczynek. Wpadłam do domu i od razu
złapałam za kanapkę. Cały talerz gotowego jedzenia stał na stole, więc zapewne
nikt się nie pogniewa, jeśli zjem jedną.
Usłyszałam, jak pod dom podjeżdża samochód. Wstałam od stołu i
zabrałam ze sobą jeszcze dwie kanapki. Byłam głodna.
Niall siedział w aucie z okularami na nosie. Jego włosy były
postawione do góry, a na twarzy malował mu się uśmieszek. Wyglądał zwyczajnie –
na białą bluzkę narzucił czarną skórzaną kurtkę – ale całkiem dobrze. Podobało
mi się, jak wyglądał.
– Wow – wykrztusiłam. – Wyglądasz nieźle.
– To dla mnie? – Wskazał na kanapki.
– Hmm… Właściwie, to nie. – Ugryzłam dwie na raz. Zawsze tak robiłam,
kiedy Alyssa zabierała mi coś dobrego. Wtedy już tego nie ruszyła. – Sorry,
Niall, ale jestem głodna.
– Dobra. – Zaśmiał się. – Mogłaś powiedzieć, zabrałbym cię do McDonalda.
– Jak zjem te kanapki, to mi się odechce jeść. Może pojedziemy po
bazarze?
– W porządku, ale wtedy nie do wytwórni fast foodów.
– Jesteś przeciw takiemu jedzeniu? Wszyscy je kochają, zdrajco.
– Lubię zdrowo się odżywiać – powiedział z powagą.
Dokończyłam jedzenie swoich kanapek, kiedy byliśmy na miejscu. Albo jadłam
bardzo wolno, albo droga była zbyt krótka. Nie miałam pojęcia, że taki bazar
jest tak blisko.
Ledwo znaleźliśmy miejsce na parkingu, a potem przepychaliśmy się
przez tłum ludzi. Każdy się wydzierał, przez co byłam zdezorientowana. Horan
złapał moja dłoń i ciągnął mnie za sobą. Nie mogłam się zgubić, więc było to dobrym
rozwiązaniem.
Zatrzymał się nagle, a ja na niego wpadłam. Odwrócił do mnie twarz i
zmarszczył brwi. Wyglądał zabawnie.
– Więc co chcesz kupić? – powiedział w końcu.
– Trampki, Niall, czarne trampki – odpowiedziałam.
– W takim razie musimy iść w inną alejkę. – Rozejrzał się dookoła.
Byliśmy w miejscu, gdzie ludzie kupowali różne przedmioty do domu, nie ubrania.
Podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam. Znowu przepychaliśmy się przez tłum.
W większości były to starsze panie, który próbowały czymś handlować. Niektórym
w ogóle to nie wychodziło, ale nie poddawały się.
W końcu dotarliśmy do stoiska z obuwiem. Dostrzegłam pierwsze lepsze
trampki i po zmierzeniu, kupiłam je. Mój cel dobiegł został spełniony, dzięki
czemu mogliśmy wracać.
– Jutro Greg urządza imprezę, pomyślałem sobie, że może… mogłabyś
wpaść. – Nadal trzymał mnie za dłoń, ale to mi nie przeszkadzało.
– Jasne, że przyjdę. – Uśmiechnęłam się. – Myślisz, że Harry też
będzie?
– Hmm… nie wiem. – Wzruszył ramionami, nie patrząc na mnie.
– Jest miły – powiedziałam to jakby sama do siebie.
– Jeśli chcesz, to z nim możesz pójść do tego McDonalda – burknął pod
nosem.
– O co ci chodzi? Nie powiedziałam przecież, że bym się z nim
przespała. To coś złego, że nazwałam go miłym? – Próbowałam się nie denerwować.
– Nich ci będzie. – Nadal patrzył przed siebie. – Harry jest cholernie
miły.
Otworzył auto i oboje do niego wsiedliśmy. Wyglądał na zdenerwowanego,
ale dlaczego? Przecież ja nic nie zrobiłam. Mój telefon odezwał się, co
oznaczało, ze dostałam nową wiadomość. O dziwo nie była jedyna. Sms–y były od
Zayna, który najwidoczniej chciał się ze mną jak najszybciej skontaktować.
„Spotkajmy się, chcę porozmawiać.”
„Nie olewaj mnie, daj mi
szansę.”
„Proszę, Zoe.”
– Zayn chce się ze mną widzieć. – Skierowałam swoje słowa do chłopaka.
– Może powinnam z nim pogadać, jak myślisz?
– To twoja sprawa.
– Co ci zrobiłam? – Podniosłam swój głos. – Jesteś zły, bo wspomniałam
o Harrym?
– Nie jestem – powiedział obojętnie.
– Akurat. – Wywróciłam oczami. – Każdy głupi by to zauważył.
– Odwiozę cię do domu, okej?
– Okej.
Wolałabym, gdyby się na mnie wydzierał, a nie zachowywał wobec mnie
taki dystans. To było denerwujące i przytłaczające. Obraził się bez przyczyny,
a ja nie zamierzałam jako pierwsza przełamywać lodów. Nawet nie wiem, co było
powodem jego zdenerwowania. Harry, o którego spytałam? Nie rozumiałam tego.
Kiedy samochód zwolnił pod moim domem, odpięłam pasy i otworzyłam
sobie drzwi. Musiałam pamiętać o moich trampkach, za którymi pojechałam na
bazar. Trzasnęłam drzwiami i podążyłam w stronę domu. Nie obchodziło mnie to,
czy za mną pójdzie. Silnik samochodu nadal chodził, ale nie odwracałam się.
Weszłam do środka i kulturalnie się rozebrałam. Odwiesiłam płaszcz na wieszaku,
a buty idealnie ustawiłam obok innych. Korciło mnie, aby spojrzeć, czy dalej
tam stoi. Jednak nie było takiej potrzeby. Niall uprzedził mnie i stanął
naprzeciwko mnie. Nie wyglądał na szczęśliwego. Miał grymas na twarzy i bezczelnie
patrzył prosto w moje oczy.
Zrobił krok do przodu i objął moją twarz dłońmi. Nic nie mówiąc,
złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Delikatnie je muskał, dzięki czemu
wywołał na całym moim ciele ciarki. Nie miałam pojęcia, czemu to zrobił, ale
nie mogłam pozwolić mu przestać. Moje palce wplotły się w jego włosy i
delikatnie za nie pociągałam. Chłopak cicho jęknął. Wpił się w moje usta
jeszcze bardziej, dołączając do tego język. Pociągał mnie. Zaczynało mi się to
podobać. Nasze języki współgrały już dosyć długo. Nie mieliśmy zamiaru
przestawać – ani ja, ani on. Poczułam, jak jego dłoń krąży wokół mojej
koszulki. Serce zabiło mi mocniej, ale on tego nie wyczuł. Przynajmniej tak mi
się wydawało. Był coraz bliżej, aby dotknąć…
– Niall – wydusiłam z siebie i odsunęłam się od niego. – Nie.
Był zaskoczony i zmieszany. Odsunął się dalej i lekko uśmiechnął. Nie
wiedział, co ma mi powiedzieć, ale ja wiedziałam jedno: nie planował tego, co
przed chwilą zrobił. Patrzyłam, jak wychodzi przez drzwi, a potem je zamyka.
Teraz ja go uraziłam, a przynajmniej mi się tak wydawało. Nie mógł podnieść
mojej koszulki, nie chciałam, aby to zobaczył – po prawej stronie mojego
brzucha, na samym dole… była blizna. Długa i bardzo widoczna mimo tatuażu.
Zrobiłam go dzięki znajomości kuzynki, ale to nic nie pomogło. Zakrywał tylko
trochę, a szrama została. Na ciele jak i na mojej psychice.
****
Po raz pierwszy od dłuższego
czasu siedzieliśmy razem, przy jednym stole. Jedliśmy obiad i od czasu do czasu
wymienialiśmy się zdaniami. Nie mogłam nazwać tego rozmową. To było raczej jak
pytanie i przymusowa odpowiedź. Ojczym wrócił do pracy i przestał przesiadywać
przed butelką wódki. Nie cieszyłam się z tego powodu. Był aż nadto spokojny,. Czekałam,
kiedy znowu zacznie się na mnie wyżywać, ale w głębi duszy modliłam się, aby do
tego nie doszło.
Kiedy skończyłam swój posiłek,
wstałam i odłożyłam talerz do zlewu. Chciałam być na tyle miła i po sobie
posprzątać. Podsunęłam mały stołeczek pod półkę i na nim stanęłam. Woda w
kranie była na tyle ciepła, abym mogła dobrze umyć talerz. Namoczyłam gąbkę i
zaczęłam szorować. Spłukałam pianę i wzięłam do rąk czystą ścierkę. Niestety
popełniłam błąd. Chciałam pochwalić się przed nimi, jakie mam zdolności.
Wyciągnęłam do nich talerz i zaczęłam się śmiać. Nagle wypuściłam naczynie z
rąk. Roztrysło się o kafelki, a ja drgnęłam.
– Co ty narobiłaś?! – krzyknął
ojczym. – To kosztuje!
–Przepraszam – szepnęłam.
– Sprzątaj to, już!
Stałam unieruchomiona i
płakałam. Bałam się tego, co może zrobić. Czekałam, aż do mnie podejdzie i
uderzy. Moja matka już dawno opuściła pomieszczenie. Była tchórzem i nie
chciała na to patrzeć. Mogła coś zrobić, ale po co? Wstał od stołu i złapał za
moją rękę. Bolało. Bardzo bolało. Jednak to był dopiero początek.
****
W mojej szafie był idealny porządek. Na biurku nie walała się żadna
karteczka, było po prostu idealnie czysto. Spędziłam nad tym sporo czasu, ale
jak dla mnie, zegarek stał w miejscu. Było dopiero po czwartej nad ranem, a ja
wypiłam drugą kawę. Obudziłam się z krzykiem w nocy i nie miałam zamiaru dalej
spać. Bałam się zasnąć i znowu spotkać z moją krytyczną przeszłością.
W mojej głowie było mnóstwo pytań, ale żadnej odpowiedzi. Nadal
dziwiło mnie zachowanie Nialla, ale nie wnikałam w to. Korciło mnie, aby wysłać
mu sms–a. Jednak nie mogłam tego zrobić. Nie wiedziałabym, co mam napisać, a poza
tym na pewno bym go obudziła. Mój mózg zaczął myśleć nieracjonalnie.
Wyobrażałam sobie jego uśmiech, oczy, w których widać jego wszystkie emocje, i
ten niesamowity śmiech. Z chęcią znalazłabym się obok niego. Wtuliłabym się w
jego klatkę piersiową i zamknęła powieki. Przy nim nic złego by mi się nie
stało, nawet we śnie. On był idealny. Troskliwy, czuły i nieziemsko się
uśmiechał. Zgadzał się na wszystko, co chciałam. Był przy mnie wtedy, kiedy go
potrzebowałam, i mogłam szczerze powiedzieć o nim jako o bliskiej osobie.
Przyjaciel, tak? Mój przyjaciel, Niall. Ładnie to brzmiało.
Nie miałam pojęcia, co bym zrobiła, gdyby zerwał ze mną kontakt. Byłam
suką i doskonale o tym wiedziałam. Mógł to zrobić i odrzucić mnie na szary
koniec. Zbyt często nim pomiatałam i nic sobie z tego nie robiłam.
Nagle zachciało mi się czegoś, o co bym siebie nie posądziła. Miałam
ochotę się do niego przytulić, tak naprawdę. Poczuć jego ciepło i zapach
perfum. Co zrobiłby, gdyby mnie zobaczył? Ucieszyłby się? W jednej chwili nie
myślałam. Blondyn zaczął na mnie działać jak narkotyk. Im więcej o nim
myślałam, tym bardziej chciałam znaleźć się obok niego i go poczuć. Ubrałam się
w pierwsze lepsze legginsy i bluzkę. Nie miałam czasu na nic więcej, więc
wyszłam z pokoju i udałam się do Alyssy. Spała, ale to mnie nie obchodziło.
– Wstawaj! – Rzuciłam się na łóżko. – Musisz coś dla mnie zrobić.
– Co? – burknęła zaspana. – Która godzina?
– Jeśli ci powiem, nie wstaniesz.
Zaczęłam ściągać z niej kołdrę, co przyspieszyło jej budzenie się.
Była zmieszana tym, co robię. Jednak była winna mi przysługę i miała prawo
jazdy. Marudziła, ale zgodziła się. Zawiozła mnie pod dom Nialla, który
znajdował się pod lasem. Kazałam jej zaczekać na mój sms, aby mogła odjechać.
Nie miałam całkowitej pewności, że Niall właśnie tu jest, chociaż ostatnio
spędzał w tym domku swój wolny czas. Znalazłam klucz, który był „ukryty” pod
doniczką, i z łatwością weszłam do środka. Oświetlałam drogę za pomocą
telefonu, dzięki czemu nie potknęłam się o porozrzucane rzeczy. Schodami
dotarłam na górę, gdzie, tak jak i na dole, panowała grobowa cisza. W końcu
było przed piątą. Stanęłam przed zamkniętymi drzwiami. Miałam nadzieję, że
chłopak tam będzie. Inaczej zrobiłabym z siebie kompletną idiotkę. Zresztą i
tak nią byłam, tu przychodząc.
Delikatnie otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się postać. To był
Niall. Wystukałam krótką wiadomość do kuzynki. Mogła spokojnie odjechać, a ja
spełnić swoje marzenie na dzisiejszy dzień. Zamknęłam drzwi i ściągnęłam swoje
trampki oraz bluzę. Robiłam to najciszej, jak tylko mogłam. Nie mogłam i nie
chciałam go obudzić. Podeszłam do niego z boku i patrzyłam, jak śpi. Wyglądał
słodko, a ja miałam ochotę na upamiętnienie tego. Włączyłam swój aparat i jak
gdyby nigdy nic zrobiłam mu zdjęcie. Poruszył się, co zapewne było spowodowane
moim użyciem lampy błyskowej. Odłożyłam urządzenie na stolik nocny i powoli
zbliżałam się do niego. Miałam ochotę zaśmiać się, bo to, co robiłam, było
przekomiczne. Jednak gdybym wydała z siebie jakikolwiek dźwięk, obudziłby się.
Podniosłam jego jedną rękę do góry i wślizgnęłam się pod nią. Leżałam
naprzeciwko jego twarzy, a moja dłoń nasuwała na nas kołdrę. Zachowywałam się
nie na miejscu, ale nie mogłam nic na to poradzić. Wtuliłam się w niego, a on
ani drgnął. Miał strasznie mocny sen, co bawiło mnie jeszcze bardziej. Byłam
ciekawa jego miny, kiedy się obudzi, a jednocześnie byłam przerażona. Czułam
się trochę jak psychopatka, która nęka bezbronnego chłopaka.
~~
Wybaczcie, że dopiero dzisiaj, ale nie jestem u siebie i mam problem z tutejszym internetem xd
Kolejny w piątek 03.04
Zapraszam wszystkich kolejne opowiadanie, które pisane jest razem z @koneko12
Wattpad: http://www.wattpad.com/113173583-avalanche-%E2%80%A2-a-i-zwiastun
Blogspot: http://avalanche-fanfiction.blogspot.com/
<3 !
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, to co zrobił Niall było urocze, coraz bardziej go lubię <3
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńPo prostu co rozdział zakochuje się jeszcze bardziej *.*
OdpowiedzUsuńTo jest super :)
Cieszę się ze Niall jest taki dla niej, jest uroczy i czuje ze zazdrosny o każdego chłopaka :)
I cieszę się ze Zoe przyjechała do niego, tez jestem ciekawe jego miny ,gdy się obudzi i zobaczy kto obok niego śpi xd
Życze weny i do piątku :**