piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 15

   Beta: Florence

Zoe’s POV
„Poruszyłaś we mnie coś, o istnieniu czego nawet nie wiedziałem.”
Jego słowa odbijały się w mojej głowie. Oderwałam się od niego i lekko uśmiechnęłam. Musiałam stąd wyjść. Skierowałam się w stronę łazienki i zamknęłam za sobą drzwi, siadając na zimnej podłodze. To wstrząsnęło mną jeszcze bardziej. Za dużo jak na jeden dzień. Bałam się jego ostatnich słów. Nie chciał się ze mną całować, bo miał mętlik w głowie. Czy on się zakochiwał? Mogłam powiedzieć, że był zauroczony?
Odkręciłam kran i wsłuchiwałam się w lecącą wodę. Zmoczyłam dłonie, a następnie rozgrzany policzek. Wyglądałam jak nieszczęście, ale to był mój najmniejszy problem.
Może jego słowa nie były aż tak ważne. Sama nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę łóżka. Siedział do mnie tyłem, a wzrokiem błądził po ekranie swojego telefonu. Pisał z kimś, więc zamierzałam mu przeszkadzać. Po prostu usiadłam obok niego i z powrotem przyłożyłam lód do twarzy.
Na moim łóżku siedział chłopak, który się zmienił. Miał na sobie inne ubrania, fryzurę, a nawet inaczej siedział. Nie był już tym nieśmiałym blondynem, który szedł korytarzem, na nikogo nie patrząc. Nie jąkał się tak często jak kiedyś, a jego okulary coraz częściej znikały.
– Myślałam, że masz na imię Nathan – powiedziałam nagle.
– Co? – Odwrócił się do mnie zaskoczony.
– Nie znam wszystkich w szkole, a kiedy wszedłeś wtedy do klasy… uznałam, że masz na imię Nathan.
– Ktoś się jeszcze tak nazywa? – Zaśmiał się.
– Nie wiem – powiedziałam smutno.
– W porządku, Zoe.
Westchnęłam lekko i położyłam się wzdłuż łóżka. Nadal z kimś pisał i nic nie wspominał na ten temat. Może dyskutował z kimś o mnie? Nie, to raczej nie było w jego stylu. Jednak coś mi nie grało. W końcu nigdy nie przesiadywał na telefonie, kiedy ja byłam w pobliżu.
– Co robisz? – Musiałam zadać mu to pytanie, tak bardzo mnie korciło.
– Udzielam się na forum klasy – odpowiedział pewnie, ale ja dalej nie miałam pojęcia, co to znaczy. Wpatrywałam się, jak wystukuje coś na ekranie, a następnie kładzie się obok. Założył nogę na nogę i poprawił poduszkę. – Ostatnia klasa to sporo obowiązków, musimy rozesłać podania o przyjęcie na odpowiednie studia, ale wcześniej odpowiednio się do tego przygotować.
– Na przykład dając dodatkowe lekcje, aby zdobyć punkty?
– Tak. Niektórzy działają w szkolnych klubach czy też drużynach, udzielają się charytatywnie, a ja lubię uczyć innych.
– Macie też bal. – Uśmiechnęłam się.
– To jest raczej kiepska strona ostatniej klasy.
– Marudzisz – prychnęłam. – To jest coś niesamowitego. Ostatni raz, kiedy wszyscy się spotkacie i będziecie wspominać to, co się do tej pory zdarzyło. Niedługo będzie wam tego brakować, już za chwilę będziecie mogli stwierdzić, że to koniec. Otwieracie nowy etap w życiu.
– Za otworzenie nowego etapu raczej uznam rozpoczęcie studiów.
– Masz partnerkę na bal? – Odwróciłam od niego wzrok i starałam się na niego nie patrzeć.
– Tak, pójdę z Alex.
Poczułam dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Byłam pewna, że zaprzeczy. W końcu Niall nie ma dziewczyny, a to mnie nieco zaskoczyło.
– Och… – Tylko tyle miałam mu do powiedzenia? Głupie och
Założyłam ręce na piersi i siedziałam wpatrzona w przestrzeń. Było mi nieco niezręcznie, a każdą minioną chwilą robiło mi się coraz gorzej. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć ani, co zrobić.
– Powinnam wymienić lód – odezwałam się nagle.
Wstałam na równe nogi i stamtąd wyszłam. Zostawiłam go samego, ale to było mało istotne. On nie mógł o mnie myśleć tak… inaczej. To nie miałoby sensu.
Wymieniłam lód, który był równie zimne jak moje serce. Nie byłam zbyt uczuciowa i dobrze o tym wiedziałam. Inaczej porozmawiałabym z blondynem o tym, co mi powiedział.

Niall’s POV
Zawsze bałem się wypowiadać na głos to, co naprawdę myślę, a teraz to powiedziałem. Nie powinienem był tego mówić, ale niestety czasu nie można cofnąć.
Siedziałem i czekałem na nią już ponad dwadzieścia minut. Bała się wrócić i zostać sam na sam ze mną? Wstałem z łóżka i zacząłem krzątać się po pokoju. Po prostu się przestraszyła i nie chce wracać. Zwróciłem się w stronę drzwi i wyszedłem z pomieszczenia. Musiałem wrócić do domu i dać jej wolną przestrzeń.
Siedziała przy kuchennym stole i wpatrywała się w pustą ścianę. Jej ręka trzymała woreczek z lodem przy sinym oku. Stanąłem w progu i lekko odkaszlnąłem. Podniosła wzrok i lekko się uśmiechnęła. To był wymuszony uśmiech.
– Przepraszam za moje słowa – powiedziałem ledwo słyszalnie. Nie chciałem tego robić, ale nie dała mi wyboru. Ona naprawdę nie chciała tego usłyszeć, zaś ja zrobiłem z siebie idiotę.
– W porządku, to tylko słowa – odpowiedziała od niechcenia.
– To dlaczego nie wracasz na górę, tylko tutaj siedzisz?
– Hm… sama nie wiem. – Wzruszyła ramionami, nawet na mnie nie patrząc.
– Miałem zostać… ale myślę, że będzie lepiej, jeśli pójdę.
– W porządku – wymamrotała.
Trochę mnie to zabolało. Jej wzrok nawet nie zatrzymał się na mojej osobie. Po prostu miała mnie gdzieś, a ja nie zamierzałem tego zmienić. Wyszedłem na zewnątrz i byłem zszokowany. Nie zatrzymała mnie, ale na co ja liczyłem? Ta dziewczyna nie liczyła się z nikim, a ja byłem jej potrzebny tylko wtedy, kiedy ona sama czegoś potrzebowała.

****

Przez cały dzień nie widziałem Zoe. Nie mijałem jej na korytarzu ani na stołówce. Brakowało mi jej głupich sms-ów, ale jakoś bez tego wytrzymałem. Jednak największe zaskoczenie przeżyłem zaraz po szkole, kiedy Zoe wyszła z budynku. Na jej nosie widniały okulary – zapewne po to, aby zakryć sine oko. Szła przed siebie, a potem ktoś ją zaczepił. Nieznajomy chłopak, który od razu ją przytulił. Była zaskoczona, ale zadowolona.
Spojrzała w moją stronę, ale nie miałem pewności, czy mnie zauważyła. Poszła z tajemniczym brunetem, wciągając się w dialog, którego nie dosłyszałem. Nie miałem pojęcia, kim jest ta osoba, ale czułem się dziwnie, patrząc na nich.
Wsiadłem do auta i od razu uruchomiłem silnik. W mojej kieszeni zawibrował telefon. Sms był od niej.
„Gdybyś mógł, zabiłbyś wzrokiem.”

Zoe’s POV
Siedzieliśmy przy stole jak prawdziwa rodzina. Ciocia z wujkiem byli uśmiechnięci od ucha do ucha, a naprzeciwko nich siedziałam ja razem z kuzynką. Był jeszcze niezastąpiony Zack, który – nie wiadomo dlaczego – znów przyjechał. Brakowało jedynie jakiegoś zwierzątka, które by prosiło o zrzucenie jemu jedzenia.
– Moim skromnym zdaniem… – Alyssa zaczęła swój monolog. – Jesteś tutaj za często.
– To też mój dom, jakbyś nie zauważyła.
Podpisałabym się pod słowami kuzynki. Zack bywał tutaj częściej niż wtedy, kiedy się tutaj uczył. Coś musiało za tym się kryć, bo niby się za nami stęsknił? Nie, to raczej nie było to.
– Zack przyjechał na kilka dni – ciocia mówiła za niego. – Musi załatwić tutaj kilka spraw.
– I sam nie mógł nam tego powiedzieć, tylko ty musiałaś to zrobić? – Alyssa wypowiadała pytania, które siedziały w mojej głowie.
– Mogłem, ale mama była tak wspaniałomyślna, że sama cię uświadomiła.
Zaczęli się kłócić, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Naprawdę się kochali, ale jako rodzeństwo okazywali to w nieco inny sposób. Zerknęłam na ekran telefonu, który od kilku godzin świecił pustka. Miałam nadzieję, że blondyn coś odpisze. Cokolwiek. Jednak najwidoczniej nie chciał.
– Zoe? – Spojrzałam w stronę ciotki. Została tylko ona i pełno brudnych naczyń. Wszyscy odeszli od stołu, a ja siedziałam nad pełnym talerzem. Nie zjadłam nic. – Powinnyśmy porozmawiać.
– Przecież rozmawiałyśmy wcześniej.
– Tak, ale tak dłużej nie może być.
– Jak? – spytałam niepewnie. – Jest naprawdę w porządku, opuchlizna zejdzie.
– Kochanie, wiesz, że nie chodzi tylko o opuchliznę? – Wzięła głęboki oddech. – Chodzi o to wszystko, co się do tej pory wydarzyło. Ten człowiek nie powinien się do ciebie zbliżać, a wczoraj… nie powinniśmy wychodzić.
– To nie twoja wina.
– A czyja? Gdybyście nie zostały same, nie doszłoby do tego
– Nie możesz uchronić mnie przed tym, co było. On był i zawsze będzie w moim życiu. Nawet jeśli nie będzie się pojawiał, będzie przychodził w snach.
– Właśnie do tego chciałam przejść, chcę ci pomóc.
– Już i tak wiele zrobiłaś, ale z tym nie dasz rady.
– Pamiętasz, gdzie chodziłaś kilka lat temu? – Ścisnęła moją dłoń. – Powinnaś znów spotkać się z tą kobietą.
Psychiatra – chodziłam do psychiatry. Wtedy nie miałam nic przeciwko niej, jednak po kilku wizytach zaczęłam robić się dziwna. To mi wcale nie pomagało, chociaż oni mówili inaczej. Twierdzili, że jest ze mną lepiej.
– Nie – zaprzeczyłam. – Nigdzie nie pójdę.
– Zoe, to tylko jedna wizyta.
– Wiesz, dlaczego przestałam tam chodzić? – spytałam niewyraźnie. – Słyszałam waszą rozmowę o tym, jak chcieliście mnie wsadzić do psychiatryka.
Spuściła wzrok i nie odpowiedziała. Wyszłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru dalej ciągnąć tego bezsensownego tematu. Rzuciłam się na łóżko, znalazłam słuchawki i włączyłam play. W moich uszach rozchodził się wspaniały dźwięk, a ja odpływałam. Tam przynajmniej miałam swój mały świat. Jednak ktoś wyrwał mi słuchawkę z ucha. Ciocia stała nade mną i wyglądała na zdenerwowaną. Naprawdę nie chciałam jej ranić, ale nie dała mi wyboru.
– Wiesz, że nie można podsłuchiwać? – spytała oburzona. – To była prywatna rozmowa, Zoe.
Byłam ciekawa, dlaczego teraz mi to mówiła. Nie mogła załatwić tego na dole, tylko teraz?
– Dotyczyła mojej osoby, więc tak jakby miałam prawo o niej usłyszeć.
– Nie chciałam cię nigdzie wsadzać, do żadnego psychiatryka. – Założyła ręce na piersi. – To był ośrodek, który mógłby nauczyć cię, jak masz sobie z tym wszystkim radzić.
– Inaczej zwany psychiatrykiem. – Uśmiechnęłam się, a ona wywróciła oczami.
– To nie była moja decyzja. Zaproponowała to pani doktor, która przeprowadzała z tobą sesje, a on… – Ugryzła się w język. – Po prostu uważaliśmy, że to będzie dobra decyzja.
– Jaki on? – Zmrużyłam oczy.
– Przejęzyczyłam się. – Jej dłonie drgały – kłamała. – Po prostu chcę, abyś znowu z kimś porozmawiała. Z kimś, kto cię zrozumie.
– Nic mi nie jest – burknęłam.
– W porządku, skoro tak uważasz. – Obeszła dookoła moje łóżka i podeszła do szafki nocnej. Nie, nie mogła. Wyciągnęła z niej pudełko z lekami na sen i zacisnęła je w ręku. Starałam się nie sprzeciwiać. Nic mi nie było. Nic. – W takim razie mogę to zabrać? Nie potrzebujesz ich, skoro wszystko jest dobrze.
– Jasne, zabierz – prychnęłam. – Może telefon i komputer też mam ci oddać? Ukaż mnie i zamknij w pokoju tylko dlatego, że nie chcę iść do pieprzonego psychiatry!
– Jeszcze mi podziękujesz. – Mówiła to tak spokojnie…
Zamknęła drzwi, a ja zostałam sama. Byłam wściekła, ale nie za bardzo wiedziałam, jak mam się wyładować. Zabrała mi lekarstwa, które umożliwiały zaśniecie. Teraz czekała mnie bezsenna noc, a jutro koszmarny dzień.

****

Nie zmrużyłam oka nawet na chwilę. Ciocia najwyraźniej to zauważyła i z uśmiechem na ustach podała mi śniadanie. Chciała dopiąć swego, ale ja nie zamierzałam jej na to pozwolić. Musiałam być silna i wytrzymać.
Zack odwiózł mnie do szkoły, gdzie wcale nie miałam ochoty być. Moje powieki zamykały się na każdej lekcji, ale nawet gdybym chciała, nie zasnęłabym nawet na nudnej lekcji biologii.
Przed przerwą na lunch wyszłam wcześniej z klasy. Nauczyciel nawet nie zareagował – był zbyt zajęty sprawdzaniem klasówek i uspokajaniem grupki chłopaków. Szłam szkolnym korytarzem, który był zupełnie pusty. Wszyscy byli w klasach, a ja skierowałam się w stronę szafek szkolnych. Musiałam zostawić tam podręczniki i wziąć zeszyt, który przyda mi się w domu. W końcu to była moja ostatnia lekcja i szczerze się cieszyłam. Tylko nie było tego po mnie widać. Byłam zbyt zmęczona.
– Mówiłem ci, że poświęcasz dla niej zbyt wiele czasu – znałam ten głos. Liam zbliżał się w moją stronę i najwidoczniej nie był sam. – Zajmij się nauką i studiami. To powinno cię teraz interesować, a nie jakaś dziewczyna, która ma cię gdzieś.
Stanęłam w korytarzyku, który prowadził do łazienek. Miałam tylko nadzieję, że tutaj nie przyjdą. Nie chciałam być zauważona.
– Tak, wygłupiłem się tylko. – Niall? To był on? – Powinienem o niej zapomnieć.
– Zaprosiłeś już Alex na bal, prawda?
– Tak, ucieszyła się.
– Dziwisz się? – Zatrzymali się, a ja odetchnęłam z ulgą. – Ona za tobą szaleje.
– No nie wiem…
– To nią powinieneś zaprzątać sobie głowę, a nie Zoe. Bawiła się tobą i to wszystko. – Westchnął. – I proszę, nie każ mi więcej o niej rozmawiać. Mam jej dość.
Auć. Nie wiedziałam, że ten chłopak aż tak mnie nie lubi. To nawet za mało powiedziane – on mnie nienawidził. – Możemy pogadać o dzisiejszym wyścigu, Harry tam będzie – powiedział Niall.
– Zoe i Harry pasowaliby do siebie. Oboje myślą tylko o sobie.
Miałam ochotę wyjść i mu przywalić. Dlaczego był na mnie aż tak zły? Przecież nic mu nie zrobiłam.
– Zostawmy ich w spokoju.
– Dwa tematy, które nigdy więcej nie ujrzą światła dziennego. – Byłam pewna, że Liam wypowiadając te słowa, ma wielkiego banana na twarzy.
Czułam się dziwnie. Chłopak chyba nie chciał mnie już znać. Tylko nie rozumiałam dlaczego. Olałam go, ale to nie jest powód do takiego rozmawiania na mój temat. Poza tym, kiedy jego kolega mnie obrażał, on nie zrobił nic. To ja powinnam się na niego złościć, a nie na odwrót.

****

Zawsze musi pójść coś nie tak, miałam strasznego pecha. W domu, jak na złość, zastałam zamknięte drzwi. Nie wzięłam kluczy, bo Zack akurat ich potrzebował. Twierdził, że nie chce obudzić nas wszystkich w nocy, kiedy wróci. Nie miał swoich, a pewna, że zastanę w domu chociaż wujka, pożyczyłam mu je. Byłam głupia – zresztą nie pierwszy raz. Podejmowałam decyzje, które nie były właściwe. Nie mogłam czekać przed domem, więc ruszyłam w stronę domu bliźniaczek. Jedna z nich na pewno była w domu, a przynajmniej miałam taką nadzieje. Na całe szczęście nie mieszkały daleko. Po dwudziestu minutach marszu znalazłam się na klatce schodowej. Mieszkały na drugim piętrze.
Zadzwoniłam dzwonkiem i długo nie musiałam czekać, aż ktoś mi otworzy. Przede mną stała Sarah, która od razu wpuściła mnie do środka. Zdjęłam buty oraz płaszcz i poszłam za nią. Weszłyśmy do jej pokoju, a ona od razu sięgnęła po telefon.
– Zamknęli dom. – Usiadłam na łóżku. – Nikt nie odpisuje na moje sms-y, nie mam pojęcia, kiedy wrócą.
– Możesz zostać, ja i tak nie mam co robić. – Wzruszyła ramionami.
– Liz?
– Jest u ojca i jego nowej dziewczyny.
– A nie narzeczonej?
– Może i tak, ale w tym domu to słowo jest zakazane. – Znów wystukała coś na telefonie, a przy tym towarzyszył jej wielki uśmiech. Czyżbym o czymś nie wiedziała? – Tak jak rozmowa o ślubie.
– Twoja mama dalej nie może się pogodzić z jego odejściem? Chyba już trochę minęło.
– Nie może pogodzić się z myślą, że jej serce zrobiło jej psikusa. – Uśmiechnęła się. – Wybrało faceta, który okazał się dupkiem.
– To twój ojciec – upomniałam ją.
– A twój? Gdzie jest twój ojciec, Zoe? – Mój? Ja go nie miałam. Nie wiedziałam nawet, czy istnieje. – Wszyscy faceci to dupki. – Kiedy telefon wibrował, ona była w siódmym niebie.
– Z kim tak piszesz? – spytałam w końcu.
– Z nikim ważnym.
– Mów.
– Poznałam go na czacie – próbowała powiedzieć to w miarę normalnie, jednak jej podniecenie było zbyt wielkie. Jej normalny ton zamienił się w piskliwy głosik.
– Spotkałaś się z nim?
– Trzy raz. – Uśmiechnęła się. – Chyba naprawdę mi się podoba.
– Ale…?
– To nie moja liga, a poza tym obok niego kręci się zbyt wiele dziewczyn.
Blondynka zaproponowała mi kawę, a ja nie odrzuciłam jej propozycji. W końcu ledwo trzymałam się na nogach, a kofeina mnie ratowała.
Zastanawiałam się, czy Niall wybierze się na dzisiejszy wyścig. Jeśliby tam pojechał, to by wygrał? To było bez znaczenia, przecież on mnie nie obchodzi, tak jak ja nie obchodzę jego. Starałam się nie myśleć o jego uśmiechu i o tym, jak się uroczo jąka. Wcale nie obchodziło mnie to, dlaczego do mnie nie pisze i nie przeprosi pierwszy. To wszystko nie miało dla mnie znaczenia. On się nie liczył, chciałam mieć to gdzieś.
– Zaprosił mnie na dzisiaj. – Postawiła na stoliku dwa kubki, a ja od razu sięgnęłam po swój.
– Idziesz?
– Tak, ale pod warunkiem, że ty pójdziesz ze mną.
– Co takiego? – Zmrużyłam oczy. – On zaprosił ciebie, a nie mnie.
– To nie będzie żadna romantyczna kolacja. – Zachichotała. – On jest inny.
– Upewnij się, że nie woli chłopaków. Nie warto marnować czasu.
– Ha, ha. – Wywróciła oczami. – To nie jest śmieszne.
– Mnie to bawi – odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
– To będzie coś jak impreza, a ty pojedziesz ze mną, czy ci się to podoba czy nie. – Rzuciła mi swój telefon. – Zadzwoń się do ciotki i powiedz, że śpisz u mnie. Nie chce słyszeć sprzeciwu.
Dodzwoniłam się za piątym razem. Nie było łatwo jej przekonać, ale kiedy Sarah wyrwała mi słuchawkę, usłyszałam tak – mogłam u niej zostać.
Nie miałam pojęcia, w co się pakuję, a blondynka nie uprzedziła mnie wcześniej, jak się nazywa jej tajemniczy chłopak. Byłam nieco zaskoczona tą znajomością.

**
Jak myślicie kim będzie ten chłopak? 
Powiem wam, że w następnym (16 rozdziale) Niall będzie moim ulubionym Niallem :D Nie mogę się doczekać kolejnego piątku i tego aż przeczytacie 16 rozdział haha 
Mam nadzieję, że ten także był pełen emocji, bo o to w tym wszystkim chodzi :D
Nim będzie sielanka, coś się musi dziać. Inaczej byłoby nudno, a tego nie chcemy :)
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu ;)

7 komentarzy:

  1. Czyżby ten chłopak z czatu to Harry?
    A ta randka to wyścig?
    I Zoe spotka Nialla?

    Bardzo fajny rozdział <3

    Życzę weny, A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak anonimek wyżej myślę ,że to będzie Harry ,a Zoe spotka Nialla :D
    Ja też nie mogę doczekać się piątku! <3
    Weeeeny ♥
    /Cukierek

    OdpowiedzUsuń
  3. Również pomyślałam o Harrym :D
    W każdym razie, to może być ciekawe spotkanie. Już nie mogę doczekać się rozdziału ^_^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja myśle ze to Harry , czyli Niall tez tam będzie,ale wątpie ze Zoe będzie chciała z nim rozmawiać po tych wszystkich słowach :/
    Ja chce już następny bo ten naprawdę był świetny :)
    Życze weny i do następnego Skarbie <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak wszyscy uważam, że to Harry ;) Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy rozdział :) Ja też sądzę, że to Harry, bo kto? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Życzę weny.
    Zapraszam do mnie :)
    pinkpoison-by-genowefa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń