Beta: Florence
Zoe’s POV
Zapach kawy
o poranku to było coś, co kocham najbardziej. Kofeina wypełniała całą kuchnie,
a ja byłam w siódmym niebie, mogąc jej spróbować. Nie przeszkadzało mi nawet to,
że spałam zaledwie trzy godziny. Po tym śnie czułam się jak nowo narodzona.
Naprawdę.
W kuchni Nialla
panował ład i porządek. W każdej szafce było wszystko idealnie ułożone.
Stanęłam naprzeciwko jednej z nich i wyjęłam talerz. Byłam głodna i zrobienie
sobie dwóch kanapek to nie było coś, o co mógłby być na mnie zły. Wyciągnęłam z
lodówki pomidora oraz serek. Rozsmarowałam go na bułce i pokroiłam warzywo. Wyglądało
to bardzo smacznie.
– Hej, Zoe.
– Obróciłam się w stronę głosu. Naprzeciwko mnie stało trzech mężczyzn, których
znałam. Greg, który trzymał w dwóch rękach reklamówki. Louis, który był
skupiony na swoim telefonie, i Harry. Ten ostatni gapił się na mnie
ostentacyjnie. Miałam na sobie tylko koszulkę Nialla, ale to go nie
usprawiedliwiało. Poza tym nie rozumiałam, dlaczego tu przychodził. Po tym, co
stało się wczoraj, nie powinien.
– Cześć – odpowiedziałam
zawstydzona. Złączyłam swoje nogi i starałam się zakryć je białą koszulką. Cholera.
– Teraz
wiem, dlaczego Zayn się tobą zainteresował. – Louis usiadł na jednym z krzeseł,
a Styles zajął miejsce naprzeciwko niego. – Tak w ogóle, to przed domem stoi
motor. Zamierzałaś mnie poinformować, gdzie Niall mieszka?
Zupełnie o tym
zapomniałam. Miałam to zrobić, ale wyleciało mi z głowy.
– Och. –
Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
– Tutaj
macie zakupy, Niall spędza tu za dużo czasu. – Brat blondyna postawił
reklamówki na blacie i odszedł do swoich kumpli. – Mama się o niego martwi.
– I?
– Uważa, że
ktoś musi być przyczyną tego załamania. – O
jakim załamaniu on mówił?
– Dlaczego
mówisz to akurat mi?
– Bo tu
chodzi o ciebie – zawołał Harry.
– Wolałem
cię uprzedzić.
– Myślałam,
że twoja mama mnie lubi – powiedziałam pod nosem.
– Tak było dopóki
Niall nie zaczął zwalniać się z lekcji i dostawać słabe oceny. – Uśmiechnął
się. – Jest idealnym dzieckiem, którym ja nigdy nie byłem. Oni chcą, aby w jego
przypadku tak pozostało, ale kiedy pojawia się dziewczyna…
– Czekaj – przerwałam mu. – Wyjaśnijmy coś
sobie, dobra?
– Wyjaśniaj.
– Nie kazałam mu uciekać z lekcji, właściwie
to nic o tym nie wiem. Zresztą ostatnio w ogóle się nie dogadujemy i…
– Właśnie widzę. – Harry się zaśmiał, a ja
miałam ochotę mu przywalić. – Stoisz w kuchni, robisz śniadanko. Masz na sobie
tylko jego koszulkę i wglądasz, jakbyś właśnie nie przespała nocy. To chyba o
czymś świadczy, Zoe.
– Och, dajcie spokój. – Wywróciłam oczami. –
Stawiacie błędne teorie.
– Teorie?
W drzwiach
pojawił się Niall, o którym właśnie rozmawialiśmy. Jego włosy były w nieładzie,
a sam wyglądał koszmarnie. Jednak jeśli spojrzeć z drugiej strony, jego ciało
było niesamowicie pociągające. Miał na sobie tylko spodenki, a kiedy podchodził
po butelkę wody, mogłam przyjrzeć mu się dokładniej. Był umięśniony i wyglądał…
– Nie rozumiem tego całego zjazdu – powiedział
zachrypniętym głosem. – I co ty tutaj robisz? – Wskazał na mnie.
– J-ja?
– Teraz będą udawać, że się nie znają. – Louis
zwrócił się do Stylesa i oboje się zaśmiali.
– To przez te narkotyki – mruknęłam pod nosem.
– Harry ci je dał.
– Wiem – odpowiedział spokojnie, a ja już nic
nie rozumiałam. – Tylko nie wiem, dlaczego ty tu jesteś.
– Co takiego?
– Telefon, Zoe. – Pomachał nim w powietrzu,
wyciągając go z kieszeni. – Tak się załatwia sprawy.
Przyjął to
tak spokojnie? I kiedy Harry zdążył go poinformować o tym, że nafaszerował go
prochami?
– Czyli nie wkurzasz się na niego za to, że cię
naćpał? – Patrzyłam na chłopaka z obojętnością. – Denerwujesz się tylko z
mojego powodu.
Wyszłam z
pomieszczenia i zostawiłam ich samych. Nie miałam ochoty na dalszy ciąg tej
dyskusji. Chciałam jedynie wrócić do domu. Wbiegłam do jego pokoju i zaczęłam
się przebierać w swoje ubrania. Nie zamierzałam tłumaczyć się, dlaczego z nim
przyjechałam. Zresztą tylko mu pomogłam, a on miał mnie gdzieś. Napisałam do
kuzynki, aby po mnie przyjechała. Niestety na odpowiedź musiałam trochę poczekać,
o ile Alyssa w ogóle zauważy prośbę.
– Zadałem tylko głupie pytanie. – Głos Nialla
nadal był ochrypły. Stał w progu z założonymi na piersi rękami.
– Też zadałam ci pytanie – odpowiedziałam
spokojnie.
– I teraz masz do mnie pretensje? Nie
rozumiem, o co ci chodzi.
– Słyszysz sam siebie?! – Rzuciłam w niego
koszulką. – Tworzysz problem, którego nie ma.
– Ja? – Zaśmiał się. – Ja tworzę? Teraz to przeginasz,
Zoe.
– A wczoraj? Chcesz wiedzieć, co było wczoraj?
Odwiozłam cię do domu, bo byłeś nieprzytomny. Chciałam wracać do siebie, ale
zaproponowałeś, abym została. Nie zgodziłabym się, ale nie spałam już tyle
czasu, było mi ciężko i…
– Właśnie. – Spojrzał na mnie oburzony. – Myślałaś
tylko o sobie i w tym tkwi problem.
Gromadziło
się we mnie tyle złości… Byłam na niego wściekła. Cały czas mi to wytykał,
jakby sam był lepszy.
– Tak, masz rację. Myślę tylko o sobie i
powinnam iść do tego pieprzonego psychiatry. To z nim powinnam porozmawiać i w
końcu się nad sobą zastanowić. Masz rację, Niall. Mam problem z sobą.
W moich
oczach gromadziły się łzy, ale nie miałam zamiaru rozklejać się z powodu
głupiej wymiany zdań. Przeszłam obok niego i zbiegłam po schodach. Naprawdę
chciałam wrócić do domu.
– Teraz uciekniesz?! – wrzasnął. – Będziesz
uciekać do końca życia?! Przed wszystkim?
– A co cię to obchodzi?
Złapał mnie
za rękę, a ja raptownie odwróciłam się do niego twarzą.
– Obchodzi, bo mi na tobie zależy – powiedział
ledwie słyszalnie. – O kim mówiłaś, Zoe? Jaki psychiatra?
– Ciocia chce mnie do niego, wysłać.
Wiesz, dlaczego…
– Nie chce być wścibski, ale słyszałem, że
wychodzisz. – Greg patrzył na nas z dziwną miną. Nie miałam pojęcia, co i jemu
zrobiłam. Jednak ani nie chciałam, ani nie miałam kiedy się nad tym
zastanawiać. – Przyjdź jutro do nas na obiad, z nim. – Zwrócił się do mnie, a
to mnie nieco zaskoczyło
– Po co?
– Lubię cię i nie chcę, aby rodzice myśleli,
że to przez ciebie ten dupek wszystko zawala. – Uśmiechnął się. – Po prostu
wpadnij.
– Dzięki –
powiedziałam spokojnie.
– Jeśli nie
chcesz, nie musisz tego robić. Zresztą, to nie on powinien cię zapraszać. – Niall
uśmiechnął się do mnie.
– W takim
razie ty to zrób.
– Co
takiego?
– Zaproś
mnie na obiad do swoich rodziców, abym mogła udowodnić, że nie jestem złym
towarzystwem dla ciebie.
– Zapraszam cię na obiad. – Uśmiechnął się. –
Lepiej?
– Mamy tyle do wyjaśnienia – mruknęłam pod
nosem. – Przyjdę jutro i porozmawiamy.
– Już się boję. – Uśmiechnął się.
– To nie jest śmieszne, Niall. – Wzdęłam usta.
– Mamy ze sobą duży problem. Złościmy się na siebie, potem jedno z nas
odpuszcza i tak w kółko – to jest męczące.
– W takim razie, co powinniśmy zrobić?
– Dogadać się.
Mój telefon
zawibrował. Zerknęłam na jego ekran i odetchnęłam z ulgą. Alyssa była blisko
domu Nialla. Pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam.
Niall’s POV
Miałem dość
tego ciągłego szumu. Gdybym mógł, zakończyłbym te wszystkie kłótnie i w końcu
normalnie porozmawiał z Zoe. Każde z nas miało własne zdanie i kurczowo się go
trzymało. To było złe, ale nic nie mogłem z tym zrobić. Musieliśmy znaleźć
kompromis.
Dzisiejszy
obiad to nie było to zwykłe spotkanie, moja mama zaprosiła swoich znajomych, a
my z Gregiem – swoich. To było coś w rodzaju poznawania siebie nawzajem. Wszyscy
mieli przynieść jedzenie, a potem usiąść na tarasie i rozmawiać do późna w
nocy.
– Niall, proszę, otwórz drzwi. – Mama zwróciła
się do mnie, a ja wykonałem jej polecenie.
Stałem przy drzwiach i witałem się z każdym. Ludzie wchodzili bez przerwy, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Zresztą chyba lepiej tak, niż miałbym biegać do drzwi co jakiś czas.
Stałem przy drzwiach i witałem się z każdym. Ludzie wchodzili bez przerwy, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Zresztą chyba lepiej tak, niż miałbym biegać do drzwi co jakiś czas.
– Cześć. – Liam przywitał się ze mną, a ja,
jak wszystkich, zaprosiłem go do środka. Nie przyszedł sam. Towarzyszyła mu
Danielle, a zaraz za nią zjawiła się Alex.
Wszyscy
przynieśli potrawy własnej roboty. Ustawiliśmy wszystko na wielkim stole i wydawało
się, że było tego za dużo. Jednak gości wciąż przybywało, a mi było ciężko się
w tym wszystkim odnaleźć. Może dlatego, że wciąż czekałem na Zoe?
– Twoja mama jest niesamowita, że to wszystko
organizuje. – Alex podała mi szklankę z sokiem.
– Po prostu lubi gromadzić wszystkich w jednym
miejscu. – Uśmiechnąłem się.
Zaczęliśmy
jeść przygotowane potrawy, jednak nie widziałem nigdzie Grega ani jego
znajomych. Może postanowił opuścić dom? To było nie w jego stylu, no i mama by
na to nie pozwoliła. Siedzieliśmy przy stole, śmieliśmy się i rozmawialiśmy.
Atmosfera była naprawdę niesamowita i była to zasługa całej mojej rodziny i
przyjaciół.
– Cześć wszystkim. – W drzwiach balkonowych
pojawił się mój brat. Tuż za nim był Harry, Louis i Zoe. Trochę mnie to
zdziwiło, ale postanowiłem się nie odzywać. Wszyscy do nas dołączyli, a
dziewczyna usiadła na drugim końcu tarasu. Wyglądała na speszoną.
Po
niecałych dwudziestu minutach odszedłem od stołu, zbierając puste naczynia.
Zaniosłem je do kuchni i odstawiłem do zlewu. Miałem nadzieję na rozmowę z Zoe.
– Nie sądziłam, że to będzie taki obiad. – Brunetka
stanęła naprzeciwko mnie, z czego się ucieszyłem. – Mogłam ubrać się mniej
oficjalnie.
Miała na
sobie czarną sukienkę i szpilki. Wyglądała ślicznie, zresztą nie pierwszy raz.
– Wyglądasz dobrze, naprawdę. – Uśmiechnąłem
się.
– Nie wiedziałam, że twój brat przyjaźni się z
Louisem i Harrym.
– Ja też nie, ale mam to gdzieś.
– Możemy porozmawiać? Na osobności, gdzieś, gdzie
nikt nam nie przeszkodzi?
Pokiwałem
głową, zgadzając się z nią, i zabrałem Zoe do swojego pokoju. Zamknąłem za nami
drzwi, a potem oboje usiedliśmy na łóżku. Bałem się zacząć rozmowę i szczerze
mówiąc, nie wiedziałem, co mam powiedzieć. W jednym momencie wszystko wyleciało
mi z głowy.
– Nawet nie wiem, od czego mam zacząć. – Wzięła
głęboki wdech.
– Nie powinniśmy się kłócić z byle powodu… Tak
myślę.
– Więc możemy się na siebie wydzierać, kiedy
znajdziemy powód? – Zmrużyła oczy. – To chyba nie tak powinno wyglądać.
– Zwracasz się do mnie tylko wtedy, kiedy
potrzebujesz pomocy. Nie myślisz o tym, co czuję, i masz mnie gdzieś – powiedziałem
nagle, a ona odwróciła wzrok. Wyglądała na smutną, poczułem się winny. Nie
chciałem jej zranić tym zdaniem.
– Więc to teraz ja jestem tą złą?
– Wcale tak nie powiedziałem. – Zacząłem
chodzić po pomieszczeniu. – Jeśli mamy coś uzgodnić, to myślę, że to jest
ważne.
– I co teraz mam zrobić? Zacząć się zmieniać?
– Pamiętasz, jak powiedziałem ci… – Urwałem.
Nie byłem pewien, czy chcę do tego wracać.
– Poruszyłam
w tobie coś, o istnieniu czego nie wiedziałeś? – zacytowała. – Zachowałam się… samolubnie.
– Zapomnij
o tym, dobrze?
– I co
dalej? Będziemy się nadal kłócić i godzić? To nie ma sensu, Niall. – Podeszła
do mnie i złapała mnie za rękę. – Powiesz, że nie chcesz, abym cię pocałowała.
Zrobię ci na złość i to zrobię, potem ty się obrazisz i znowu wrócimy do punktu
wyjścia.
– To
dlaczego chcesz mnie całować? – spytałem.
– Dlaczego
ty nie chcesz być całowany? – Spojrzała w moje oczy.
– To nie
tak… – powiedziałem cicho, nie chcąc odpowiadać.
– To nie jest
odpowiedź na moje pytanie.
– Jak ci
powiem, nie będziesz w stanie z tym żyć.
– Trochę
panikujesz. – Westchnęła – Obiecuję, że się nie przestraszę, ani nic z tych
rzeczy. Dobrze?
– Nie… Nie
chce o tym mówić.
– Niall! –
Wzdęła wargi. – Tak w życiu się nie dogadamy. Musisz mi powiedzieć.
– Pod
jednym warunkiem. – Pokiwała twierdząco głową, a ja dokończyłem. – Kiedy to
powiem, ty nie uciekniesz. Od razu powiesz, dlaczego w ogóle chcesz mnie
całować. I nie ma odmowy.
– Niech ci
będzie, ale szczerość za szczerość, tak?
Miałem
przed sobą osobę, którą cenię. Ona była pierwszą dziewczyną, która wywoływała
we mnie taką presję. Jej uśmiech wywoływał u mnie dreszcze, zaś ja bałem się
wyznać jej prawdę.
– Nie chcę,
abyś mnie całowała, bo boję się, że się w tobie zakocham, wiesz? Nie chcę, abyś
to robiła, bo boję się odrzucenia. Wiem, że jestem ostatnim chłopakiem, który
mógłby ci zaimponować. Oferma, której nikt nie rozumie. Twoje usta przyprawiają
mnie o dreszcze, a potem cały czas o nich myślę. O tym, w jaki sposób to robisz,
i co się dzieje ze mną. Jestem jak wrak, który osuwa się na dno. A to jest
dopiero po pocałunku. Wywołujesz we mnie zbyt wiele emocji. Boję się, że one
mogą stać się negatywne, a ja po prostu tego nie zniosę.
Patrzyła
się na mnie, a na jej twarzy nie widziałem żadnych emocji. Kiedy w pokoju nastała
cisza, ona zaczęła mówić.
– Za
pierwszym razem nawet nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam. To był taki odruch,
którego się nie spodziewałam. Potem zapragnęłam zrobić to jeszcze raz i znów.
Kiedy przebywam w twoim towarzystwie, czuję, że czegoś mi brakuje – tej
bliskości, której nie mam od nikogo. Ty jesteś inny. Wyjątkowy. Pomagasz mi na
wiele sposobów, ale wiesz, jaki jest ten najważniejszy? Dzięki tobie radzę
sobie z przeszłością. Jesteś barierą, która powoli mnie od niej odcina. Chcę
cię całować i będę chciała, bo mnie do siebie przyciągasz. Jesteś jak magnes
albo narkotyk. Bez pocałunku czuję się dziwnie… Można nawet powiedzieć, że
jestem martwa. – Jej dłonie znalazły się na mojej klatce piersiowej. Trzymała
je tam i spojrzała prosto w moje oczy. – Nie chciałabym, abyś czuł się tak
przeze mnie. Chciałabym obiecać ci, że nigdy nie wywołam tych negatywnych
emocji. Tylko nie mogę, Niall. Nie mogę obiecać tego tobie, ani nawet sobie.
Nie potrafię zaufać komukolwiek, a co dopiero pokochać tę osobę.
– Pokochać?
– spytałem cicho.
– Nie
mówię, że teraz. Chodzi mi o przyszłość, której też się boje. Nie wiem, czy
będę umiała żyć z tym, co mi się kiedyś stało. Wiem, że mówię tylko o sobie,
ale jeśli sama się z tym nie uporam, to nie widzę sensu, aby angażować w to
kogokolwiek. Potrzebuję czasu.
– Dam ci
go.
– Wiesz,
dlaczego jestem taka samolubna? Nie mam uczuć. Jestem jednym z tych ludzi,
którzy nie liczą się z innymi. Potrafię być straszna i dawać ci do zrozumienia,
abyś się ode mnie odczepił. Liam miał racje i w żadnym stopniu się do mnie nie
mylił.
– To
dlaczego ja widzę zupełnie inną ciebie? Nie mogę powiedzieć, że jesteś tą samą
dziewczyną, co na początku naszej znajomości. Poznałem cię lepiej, a ty powoli
się przede mną otwierasz. To się nazywa zaufanie, którym obdarza się drugą
osobę.
– To znaczy,
że też jestem człowiekiem. – Zaśmiała się cicho. – Naprawdę cię lubię, Niall,
wiesz? Tylko nie sądzę, abyś był ze mną szczęśliwy. Teraz czy kiedykolwiek. Nie
pokocham cię tak, jak powinnam.
– Co ty
wygadujesz? – Byłem nieco zmieszany.
– Po prostu
zostańmy przyjaciółmi, dobrze? Ja się wstrzymam z całowaniem ciebie, a ty
przestaniesz o mnie myśleć w ten dziwny sposób.
– Myślę o
tobie w sposób wyjątkowy. Nie jest dziwny.
– Niall – upomniała
mnie. – Ty masz Alex, a ja wszystko psuje. Zajmij się nią, a nie będziesz
zawracał sobie głowę mną. Ja nie mam ci nic do zaoferowania, ale ona tak.
– Czyli
robisz to tylko dlatego z jej powodu?
– Nie – zaprzeczyła.
– Robię to dla ciebie, bo wiem, że nie mogę ci nic zaoferować.
Zamykała to
wszystko między nami, chociaż w gruncie rzeczy nie łączyło nas nic. Sam nie
mogłem tego do końca pojąć. Tworzyła mur, który nie pozwalał nam na więcej.
Chciała, abym skupił się na innej. Tylko czy ja tego chciałem? Nie, oczywiście,
że nie. Nigdy, nawet w połowie nie myślałem o Alex tak samo jak o Zoe.
– Wiem, że
to miało wyglądać inaczej, ale to chyba lepsze niż życie w kłamstwie. – Spojrzała
na mnie, a ja mogłem przysiąc, że w jej oczach znajdują się łzy.
– Tak,
lepsze – skłamałem ze smutkiem. – Ty nie będziesz oczekiwać niczego ode mnie, a
ja od ciebie. Będziemy tylko przyjaciółmi.
– Widzisz?
– Próbowała się uśmiechnąć. – Wszystko zostanie po staremu, a może nawet będzie
lepiej.
Lepiej? Nie
wiedziała, co mówi. To wszystko było kiepskim żartem, którego nie rozumiałem.
Zaczynało się tak dobrze, a teraz miało być jeszcze gorzej…
Zeszliśmy
na dół, a do moich uszu dobiegły krzyki. Głos, który już wcześniej słyszałem.
Zoe przyśpieszyła i pobiegła do salonu. Stanęła jak wryta i patrzyła się w
stronę tarasu.
– Gdzie jest ta dziewczyna?! – To jej ojczym –
krzyczał i się awanturował.
Nie miałem
pojęcia, skąd się tam wziął. Wyszedłem do nich wszystkich i spojrzałem na
mężczyznę – był pijany, a jego zachowanie zaczęło już niepokoić innych.
– Policja już jedzie. – Greg zwrócił się do
niego. Ten – zamiast odejść – rzucił się na mojego brata.
– Zostaw
go! – Zoe wybiegła z pomieszczenia, a on przestał walczyć. Patrzył na nią z
obrzydzeniem i uśmiechem na twarzy. – Czego chcesz?
– Musimy porozmawiać – syknął w jej stronę. –
Na osobności.
– Nigdzie z tobą nie pójdzie. – Stałem przed
dziewczyną i zasłaniałem ją własnym ciałem. Nie mogłem na to pozwolić, nie po
tym, co przeszła.
– Albo grzecznie porozmawiamy, albo się
doigrasz. – Ten człowiek był nieprzewidywalny.
– Niall. – Moja rodzicielka
wyglądała na przerażaną – jak pozostali tu obecni. W końcu nikt się jego nie
spodziewał. – Kim jest ten człowiek?
– Jestem ojcem Zoe.
– Ojczymem. – Poprawiłem go. – Który właśnie
wychodzi.
– Nigdzie nie wyjdę, dopóki ona za mną nie
porozmawia! – krzyknął. – Dajcie mi porozmawiać z własną córką!
Zaczął się
rzucać. Kopał w krzesła, a większość ludzi zaczęła wchodzić do środka. Na
szczęście Greg przyszedł z dwójką policjantów, którzy skuli go kajdankami.
– Nie popuszczę ci! Słyszysz?! – Jego glos
roznosił się po sąsiedztwie. – Załatwię cię, suko!
Zoe stała
wpatrzona w niego. Nie odezwała się ani słowem, a jej twarz była martwa. Nie
wyrażała żadnych emocji. Nic.
Zabrali jej
ojczyma, a moja mama była wściekła. Jednak ona nie wiedziała wszystkiego i raczej
nie powinna się dowiedzieć.
– Myślę, że powinieneś odwieść ją do domu. – Zwróciła
się do mnie, a jej głos nie należał do najmilszych.
Zrobiłem to,
o co prosiła, a raczej kazała. Odwiozłem Zoe do domu i o nic nie pytałem. Była
tym poruszona, ale co ja mogłem zrobić? Przed chwilą dała mi do zrozumienia, że
mamy się od siebie odizolować, a teraz mam ją zacząć przytulać? To było trochę
nie na miejscu. Po prostu zostawiłem ją w domu i odjechałem, ale nie czułem się
z tym dobrze. Chciałem móc ją przytulić, pocałować i powiedzieć, że wszystko
będzie w porządku.
*
Zapraszam na Avalanche, które pisze wraz z Koneko: KLIK
Kolejny 1 maja.
Świetny rozdział!!! :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńTo takie smutne co się dzieje :/
Mam nadzieje ze jeszcze oboje zmienia zdanie i będą ze sobą,ojczym Zoe wszystko zniszczył,przecież ona teraz nie będzie chciała rozmawiać nawet z Niallem :/
Mogl ja przytulić,ona tego potrzebowała :'(
Życze weny i do następnego :* <3
Kocham <3
Katalogowy Świat Wychodzi na przeciw swoim podopiecznym!
OdpowiedzUsuńWszyscy świetnie wiemy ile różnych katalogów znajduje się na blogspocie, wiele blogów jest zapisanych nie tylko do jednego, a do wielu. Dużo osób informuje katalogi o nowych postach u siebie, co zajmuje dużo czasu, który nie zawsze jest! Dlatego postanowiłam dodać do układu gadżet który jest w stanie sam się aktualizować w dowolnej chwili i informować każdego kto wejdzie, że właśnie dodałeś nowy post!
Zdaję sobie sprawę z tego że nie wszyscy chcą aby katalog informował o ich nowych postach, dlatego hojnie rozdaję tą informację, która ma na celu poinformowania Was o nowym planie powiadamiania Nowych Postów oraz pytaniem, czy się zgadzasz? :)
Jeśli tak, to zapraszam do katalogu, aby zostawić krótką informację w zakładce "Nowe Posty" w której wystarczy że napiszesz "Zgadzam się" oraz podanie adresu swojego bloga lub blogów.
Wtedy nic już nie musisz robić, blogspot sam, automatycznie będzie powiadamiać na katalogu o dodanym nowym poście, a Ty oszczędzisz czas który normalnie poświęcałbyś/poświęcałabyś na pisaniu i publikowaniu zgłoszenia posta :))
W razie pytań zapraszam do zakładki Pytania
Zapraszam! :)
I przepraszam za spam!
Jest mi tak szkoda Nialla, mam nadzieję, że Zoe w końcu zdecyduje się jednak zburzyć ten mur, który stawia między nimi. No i mam nadzieję, ze w końcu coś złego stanie się z jej oczymem, wsadzą go do więzienia czy co, bo on tylko wszystko chrzani :/
OdpowiedzUsuńPodsumowując, rozdział jak zawsze świetny i juz nie mogę doczekać się następnego :) :*
Świetny *.*
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do Spisu Opowiadań http://nasz-spis-opowiadan.blogspot.com/, na pewno znajdziesz tam coś dla siebie :D
Załoga Spisu Opowiadań.
P.S. wciąż poszukujemy osób, które dołączyły by do naszej załogi!