środa, 29 lipca 2015

Rozdział 22

Niall’s POV
Siedziałem przed klubem na betonowych schodach. Czułem, jak moje oczy zmalały, a w głowie szumiało od wypitego alkoholu. Nie miałem pojęcia, która jest godzina. Moje kieszenie były puste, a ja sam straciłem rachubę czasu. Jedyne co posiadałem to kluczyki od motocykla.
- Co robimy? – Sussie znalazła się obok mnie, a jej głowa umiejscowiła się na moim ramieniu. Nie miałem pojęcia, skąd w niej tyle czułości do mojej osoby. Już po pocałunku w toalecie straciłem kontrole i między tym wydarzeniem, a tutejszą chwilą nie wiedziałem, co się ze mną działo. – Niall?
- Chyba muszę wracać do domu – powiedziałem, stłumionym głosem. – Ty też powinnaś.
- Nie żartuj – zaśmiała się. – Noc jest jeszcze młoda, więc zróbmy coś szalonego.
- Nie mam ochoty – wybełkotałem.
Przez dłuższy czas nie odezwała się, ani słowem. Siedziała wyprostowana i nic nie mówiła. Nie rozumiałem tej ciszy, więc sam wstałem i zacząłem iść przed siebie.
- Odwieziesz mnie chociaż? – zawołała. – Nie mam kasy na taksówkę, a to jest daleko.
- Jestem jeszcze pijany – powiedziałem poważnie.
- I naćpany – zaśmiała się. – To nie ma nic do rzeczy. Wiesz przecież, co robisz.
Nie zastanawiałem się nad tym. Usiadłem na motor, odpaliłem go i poczekałem, aż dziewczyna do mnie dołączy. Usiadła z uśmiechem na ustach, a jej ręce oplotły mnie w pasie. Głowę ułożyła na moich plecach, a ja ruszyłem. Czułem się inaczej, niż zwykle. Nie zdawałem sobie sprawy z niebezpieczeństwa, które może nadejść. Starałem się o tym nie myśleć i jechać dalej. Kiedy dojechaliśmy pod dom Sussie, odetchnąłem z ulgą. Chciała znów mnie pocałować, ale sprytnie odwróciłem głowę, a jej usta dotknęły jedynie mojego policzka. Poczekałem aż dziewczyna wejdzie do domu, a potem odjechałem. Miałem wracać do domu, ale coś mnie zatrzymało. Skręciłem w całkiem inną ulicą i zatrzymałem się pod domem, pod którym nie powinienem. Zanim zszedłem z motocykla, trochę to trwało. Zastanawiałem się na tym, czy dobrze robię. Postawiłem motor przy bramie, a po chwili byłem tuż za nią. Próbowałem zachowywać się w miarę cicho, ale kiedy wszedłem do domu Zoe, coś się przewróciło. Wcale nie zdziwił mnie fakt, że drzwi były otwarte. Zacząłem iść ciemnym korytarzem, ale zatrzymało mnie światło, które dochodziło z kuchni. Moje serce raptownie przyśpieszyło i nie za bardzo wiedziałem, co mam zrobić.
- Kurwa – usłyszałem głos Alyssy. Zawróciłem i wejrzałem przez uchylone drzwi. Klęczała na podłodze i zbierała rozsypany popcorn.
- Więc to nie ja, tylko ty – powiedziałem, przypominając sobie o przewracającej się rzeczy.
Kuzynka Zoe, wstała z podłogi i zaczęła się we mnie wpatrywać. Ilustrowała mnie wzrokiem, mrużąc przy tym oczy. Miała dziwny wyraz twarzy i nic nie mówiła.
- Coś nie tak?
- Nie wiem – wzruszyła ramionami i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. – Po co tu przyszedłeś?
- Też nie wiem.
- Zoe i tak nie ma.
- Jak to nie ma?
- Normalnie – zaśmiała się. – Nie ma jej w tym domu, więc pewnie gdzieś wyszła.
- Naprawdę? – wywróciłem oczami.
- Skoro ustaliliśmy, że Zoe jest poza domem to, co tu jeszcze robisz?
- Może na nią poczekam – stwierdziłem. – Ale to będzie głupie, bo nie rozmawiamy ze sobą.
- Tak – przytaknęła. – Zwłaszcza, że kilka godzin temu obściskiwałeś się z Sussie.
- Tak wyszło – wzruszyłem ramionami.
Kiedy skończyła zbierać jedzenie z podłogi, wyszła z kuchni i gdzieś poszła. Nie zamierzałem iść za nią, ale nie miałem pojęcia, co mam ze sobą zrobić. Usiadłem więc na jednym z krzeseł, oparłem się o oparcie i czekałem. Niestety to nie przyniosło żadnych efektów. Alyssa nie wróciła, a ja miałem dość, bezczynnego siedzenia. Robiłem się senny, a to oznaczało, że czas wrócić do domu. Po kilku minutach, znów siedziałem na moim motorze i po jego odpaleniu, odjechałem. Starałem się jechać wolno, ale coś mi nie grało. Spojrzałem na kontrolkę paliwa i  dostrzegłem, że ono właśnie się kończy. Nie miałem przy sobie telefonu, ani portfela i nie wiedziałem, co mam robić. Jedyne co mi zostało, to prowadzić motor. Na całe szczęście po ulicy nie jeździło zbyt wiele aut. Prowadziłem motocykl, a sam zastanawiałem się, co zrobiłem źle. Na pewno należał do tego pocałunek z Sussie i cała miniona noc.
Po mojej prawej stronie, dostrzegłem przystanek. Na ławce ktoś siedział, a ja miałem okazje, aby skorzystać z telefonu. Miałem nadzieję, że mi go pożyczy. Podszedłem bliżej, a motocykl ustawiłem tuż obok.
- Hej, masz może… - Spuszczona głowa, podniosła się do góry, a moje oczy dostrzegły płaczącą dziewczynę. Nie wyglądała najlepiej, a z jej czoła sączyła się świeża krew. – Zoe?
Patrzyła na mnie z przerażeniem, a jej klatka piersiowa zaczęła się unosić i opadać. Chciała powstrzymać płacz, ale zamiast tego wybuchła, a po jej policzkach zaczęły płynąć nowe łzy. Kucnąłem tuż przy niej, a ona spuściła wzrok. Starała się na mnie nie patrzeć, tak jakby się bała. Złapałem za jej podbródek i uniosłem ku górze. Dopiero teraz mogłem dostrzec, że ktoś ją pobił. Miała sine oko, a krew rozmazana była na połowie twarzy. Nie wierzyłem w to, co widzę. Ktoś ją zranił.
- Kto ci to zrobił?! – wrzasnąłem, a ona drgnęła. – Słyszysz?

Zoe’s POV
Jego dłonie znajdywały się na moich kolanach, a sam próbował czegoś się dowiedzieć. Byłam pewna, że wzrok ma skupiony ma na mnie i tylko czeka, aż coś powiem. Tylko, że to nie było takie łatwe. Sama nie do końca rozumiałam, co takiego się stało.
- Popatrz na mnie – jego głos odbił się o moje uszy. – Proszę, Zoe.
Starałam się, ale nie mogłam. Łzy leciały z moich oczu, a samej trudno było mi się otrząsnąć. Kiedy zamykałam powieki, miałam przed sobą jego i własną matkę.
- Kochanie – powiedział czule, a ja poczułam dziwne uczucie w klatce piersiowej. – Nie ważne, co się stało. Bez względu na wszystko, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. Pomogę ci, ale musisz mi zaufać.
- Nie możesz – powiedziałam w końcu. – Nie możesz cały czas mi pomagać, kiedy ja cię krzywdzę.
- Gdybyś mnie skrzywdziła nie siedziałbym tu teraz i z tobą nie rozmawiał. Gdybyś mnie zraniła, nie czułbym tego wszystkiego do ciebie. To tak nie działa.
- A jak? – uniosłam głowę do góry? – Nie oszukujmy się Niall. To wszystko to jedno cholerne kłamstwo, którego nie da się wyjaśnić. Twoje uczucia? To na pewno nie to, co myślisz. Nie możesz czegoś do mnie czuć.
- Dlaczego nie pozwalasz na to, aby ktoś cię kochał? – spytał podirytowany.
- Bo ludzie którzy to robili zawsze odchodzili i nadal to robią – powiedziałam pewna swoich słów. – Dlatego ty nie możesz mnie kochać, po prostu nie możesz.
- Nie zrobiłbym Ci tego – złapał za moją dłoń i lekko ją ścisnął. – Nawet jeśli odejdę na chwilę, zawsze do ciebie wrócę, jeśli miałbym jechać miliony kilometrów, nie zostawię cię w potrzebie. To mogę Ci obiecać, Zoe.
Nienawidziłam w sobie tego, że tak szybko się rozklejam. Z moich oczu płynęły łzy, a sama nie potrafiłam ich powstrzymać. Poczułam, jak jego kciuki ocierają policzki, a sam próbuje się uśmiechnąć.
- Wiesz, że nie spocznę póki się nie dowiem kto cię skrzywdził, prawda? – powiedział cicho. – Nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie i patrzeć jak cierpisz.
- To mało istotne, Niall.

*kilka godzin wcześniej*
Kiedy Alyssa wyszła z mojego pokoju, podniosłam się do pozycji siedzącej i zmusiłam do przeszukania mojej szafy. Musiałam zabrać coś w czym mogłabym spać. Znalazłam pierwszą lepszą koszulkę, krótkie spodenki i wyszłam z pokoju. Zanim jednak weszłam do łazienki, zatrzymały mnie rozmowy pomiędzy ciocią, a terapeutą.
- Nie rozumiem na co, mamy czekać – oburzył się mężczyzna.
- To nie jest dobry moment, sam wiesz.
- Ona dzisiaj wychodzi ze szpitala i na pewno w najbliższym czasie, zażąda spotkania – mówił wyniosłym głosem. – Jeśli w ciągu kilku najbliższych dni tego nie rozwiążemy, będę musiał to zrobić w pojedynkę, a sama dobrze wiesz, że jestem w tym kiepski.
- Kiedy wyjeżdżasz? – Ciotka spytała, a jej głos było słychać coraz słabiej.
- Za niecały tydzień.
- Dobrze, więc zrobimy to najszybciej, jak tylko się da – mogłam przysiąc, że posyła mu swój niezawodny uśmiech. Nie wyglądał na terapeutę, tylko na jej kochanka. Wszystko się zgadzało, a ja zaczynałam mieć coraz większe obawy, co do tego, że ciocia zdradza biednego wujka. Oboje wyszli z mieszkania, a ja zbiegłam na dół. Wujek jak zwykle przepadł, jak kamień w wodę, a ciotka urządzała sobie schadzki bez jego zgody. Chociaż, może dla niego to tak wyglądała sytuacja. Wujek myślał, że to nie jest człowiek, który może jemu zagrażać, a tak naprawdę prawda była inna.
Usiadłam na kanapie i zastanawiałam się, czy mam się podzielić swoją teorią z kimkolwiek. Tylko, że praktycznie nic na niego nie miałam. Widziałam go dwa razy i nic poza tym. Jedyne, co mi zostało to zaczekać na ciotkę i szczerze z nią porozmawiać. Sięgnęłam po jedno z ciasteczek, które leżały na stole, ale mój wzrok uchwycił białą karteczkę. Nie byłam wścibska, ale kiedy przeczytałam, co jest na niej napisane, zamarłam.
Katherine Davis, „Maudsley Hospital”
To o niej mówił mężczyzna. Moja matka, była pacjentką szpitala, a ja nic o tym nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia, co jej jest. Tylko, że nie mogłam tak tego zostawić. Zabrałam karteczkę i pobiegłam na górę. Skoro dzisiaj wychodziła, musiałam ją zobaczyć. W końcu to była moja matka. Po wyszukaniu adresu szpitala, przeraziłam się jeszcze bardziej. To nie był zwykły szpital dla chorych. Trafiali tam ludzie, którzy potrzebowali pomocy psychiatrycznej. Włożyłam kilka banknotów oraz karteczkę z nazwiskiem matki do jednej z kieszeni, szarej bluzy. Na nogi nasunęłam, pierwsze lepsze trampki i zbiegłam ze schodów. Ciotka już na mnie czekała, ale skoro ona nie chciała mi nic powiedzieć, to ja także nie zamierzałam jej wtajemniczać, dokąd się wybieram. Okłamałam ją, że idę do bliźniaczek, a ona uwierzyła. Źle się z tym czułam, ale skoro ona mogła wiecznie mnie okłamywać i nie widziała w tym problemu, to ja także.
Nie sądziłam, że droga do szpitala będzie taka ciężka. Nie chodzi o zatłuczony ludźmi autobus, ale moje odczucia w stosunku do własnej matki. Denerwowałam się tym spotkaniem, a co więcej nie wiedziałam, po co tam jadę. Z jednej strony, czułam potrzebę zobaczenia jej, ale z drugiej nie chciałam mieć z nią nic wspólnego. Byłam rozdarta, pomiędzy sobą.
Na miejsce, dotarłam godzinę później. Szpitalna posiadłość otoczona była wysokim płotem oraz żywopłotem. Wysoki budynek, powodował ciarki na moim ciele, a sama źle się czułam w pobliżu tego miejsca. Domyślałam się, że mogę się tam nie dostać. Tylko, że nie chciałam tak po prostu odejść. Podeszłam do domofonu i nacisnęłam jeden z guzików. Kobieta, która się odezwała była nieprzyjemna, a jej głos był strasznie poważny. Nawet mnie nie wysłuchała, tylko się odłączyła. Byłam oburzona, ale czego ja się mogłam spodziewać? Nie byłam umówiona na odwiedziny. Usiadłam na murku, a powoli zaczęło się ściemniać. Musiałam wracać do domu, ale kolejny autobus miałam dopiero za niecałą godzinę.
- Co ty tu robisz? – Usłyszałam nad sobą przerażający głos. Kiedy podniosłam głowę do góry, od razu pożałowałam swojego ruchu. Mężczyzna złapał mnie za rękę i zaczął odciągać na bok.
- Zostaw mnie! – Krzyczałam, ale on to zignorował. Ojczym zaciągnął mnie za jeden z budynków i przywarł do zimnej, betonowej ściany.
- Nie masz prawa tu przychodzić, rozumiesz? – Wrzasnął. – Jeszcze raz cię tu zobaczę, a postaram się, abyś była kolejną, która tu wyląduje – wskazał na szpital. - Uwierz, że o to nie trudno.
- Nie będziesz mi rozkazywał – syknęłam. – Jesteś nikim i nie masz prawa decydować o moim życiu. Jeśli zechce, to zobaczę się z matką, a ci nic do tego.
- Ostatnio bardzo was do siebie ciągnie – zaśmiał się. – Tylko szkoda, że twój bogaty tatuś na to nie pozwala.
- Kto? – spytałam przerażona. – O kim ty do cholery mówisz?
- Nie udawaj głupią – zacisnął dłoń na moim nadgarstku, a z moich oczu wypłynęły pierwsze łzy. – Ty naprawdę nic nie wiesz?
- Puść mnie! – Wrzasnęłam.
- Kochanie, jesteś blisko szpitala psychiatrycznego. Nikt ci nie pomoże – warknął.
- Ty gnoju – wycedziłam.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Jego pięść, odbiła się o moja twarz. Ból rozszywał się po moim ciele, a sama osunęłam się na ziemię. Mężczyzna był potworem, którego nienawidziłam. Krzywdził mnie cały czas, a ja na to pozwalałam. Poczułam lepką maź, która znajduje się na mojej twarzy – krwawiłam.
- Jeszcze raz cię tu zobaczę, a dostaniesz mocniej, suko – powiedział ostrym tonem. – I pozdrów ode mnie swojego ojca.
Mężczyzna odszedł, a ja zostałam sama. Nadal byłam w szoku, który mi zafundował. Czułam, jak moje oko puchnie, a sama jestem w totalnej rozsypce. Zaczęłam płakać i ciężko oddychać. Podparłam się dłońmi na brudnej ziemi i próbowałam wstać. Moje serce nadal biło w przyśpieszonym tempie, ale musiałam stąd odejść. Nie chciałam znów go spotkać.
W powrocie do domu, analizowałam każde jego słowo. Wspomniał o moim ojcu, ale przez pewien czas nie miałam pojęcia o kim mówi. Tylko, że z czasem, wszystko zaczęło do siebie pasować. Mężczyzna, który do nas przychodził mówił o szpitalu, rozmawiał ze mną, a to wszystko działo się tak szybko… Nie zauważyłam nawet podobieństwa, które mogłoby istnieć. Terapeuta, potem kochanek, ale czy możliwe, że był moim ojcem? Nie, to byłoby dziwne. Dlaczego w takim razie nie wspomniał o tym, ani słowa? Może bał się, jak zareaguje? Miałam tyle pytań, a żadnej odpowiedzi.
Autobus zatrzymał się na ostatnim przystanku, a ja byłam w kropce. Byłam  daleko od domu, a więc pomyliłam środki komunikacji. Tylko, że nie przejmowałam się tym. Usiadłam na ławce i totalnie się załamałam. Zaczęłam płakać i nie mogłam przestać.

****
Wcale nie jest łatwiej, kiedy ktoś wyznaje ci uczucia. Można nawet powiedzieć, że jest to sto razy gorsze. Ktoś, kochając ciebie, zrobiłby wszystko, abyś była szczęśliwa, a ty nie masz pojęcia z czym to się wiążę. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie jesteś pewna swoich uczuć do drugiej osoby. Nie wiesz, jak to jest kogoś kochać, a co gorsza, boisz się tego uczucia. Boisz się wszystkiego, co jest z tym związane. Możesz zostać zraniona, a to pozostanie z tobą do końca życia. Widząc tą osobę, będziesz myślała ‘To ten, któremu się znudziłam’. Opuści cię, aby znaleźć nowy sens swojego życia. Czasami trzeba to zaakceptować i iść dalej, ale ja do takich nie należę. Dla mnie miłość to wielkie słowo, które obdarza się osobę, która na to zasługuję.
- Zoe? – Niall spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach. – Przyniosłem apteczkę.
Wyprostowałam się na łóżku i po chwili siedziałam naprzeciwko niego. Próbowałam zachować spokój, który nie następował. Między chłopakiem, a tym wszystkim, co się działo w moim życiu nie miałam nic pomiędzy. Kiedy przestawałam myśleć o blondynie, dopadał mnie ten drugi temat.
- Zaczynamy? – spytał.
Pokiwałam twierdząco głową, a on przyłożył mokry wacik do mojego czoła. Zapiekło, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Boli?
- Troszeczkę – uśmiechnęłam się lekko, a on skinął głową. Siedząc w moim pokoju, znów czułam się dziwnie. Oboje nie spaliśmy całą noc, a na dworze z minuty na minutę robiło się coraz jaśniej. – Tak właściwie, to co robiłeś na tym przystanku?
- Wracałem od ciebie – powiedział ostrożnie. – Nie wiem, dlaczego tu przyjechałem.
- Tak w środku nocy?
- Wracałem z imprezy.
- Niall?
- Tak?
- Wiesz, że cię doceniam? – przytaknął. – I to nie jest tak, że chcę cię odrzucić. Tylko… ugh…
- Nie jesteś gotowa, aby mnie pokochać – stwierdził smutno. – Ale co jeśli kocham cię na tyle, aby tej miłości starczyło dla nas dwoje?
- Nie wiem, czy to jest możliwe – odpowiedziałam i uniosłam jego dłoń. Ułożyłam w miejscu, gdzie znajduje się serce i spojrzałam na zdziwionego blondyna. – Może to głupie, ale kiedy jesteś blisko mnie, ono bije coraz szybciej. Nie jest to związane ze strachem, ale z czymś innym, czego nie potrafię nazwać.
- To się nazywa uczucie.
- Uczucie? – powtórzyłam.
- Tak, Zoe – uśmiechnął się. – To uczucie, które w tobie siedzi. Tylko potrzebuje czasu, aby się ujawnić. I jeśli będziesz chciała, ja na nie poczekam. Tak długo ile będzie trzeba.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że mnie rozumiesz, jesteś przy mnie i za wszystko inne, co dla mnie robisz – uśmiechnęłam się. – A zwłaszcza za to, że pokochałeś mnie, taką jaką jestem.
Poczułam jego ciepłe dłonie, oplatające moje. Kciukiem ocierał wierzch mojego nadgarstka, a sam wpatrywał się w moje oczy. Siedzieliśmy w ciszy, spoglądając na siebie. Żadne z nas nie chciało się odezwać, ale taka cisza mi odpowiadała. Oparłam się o jego klatkę piersiową i zamknęłam oczy, mając nadzieję, że jutro będzie lepsze.

 _________________
Nie mogłam się doczekać z dodaniem rozdziału. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :D

Co o nim myślicie? A co najważniejsze, macie pomysły na to, co będzie dalej?

KOMENTUJCIE - TO WIELE DLA MNIE ZNACZY :)

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA NA TT:
#Critical_ff
Dla jednej z was będzie dedykacja pod kolejnym rozdziałem :)

3 komentarze:

  1. Super
    W końcu porozmawiali szczerze
    Mam nadzieje ze miedzy nimi sie juz nic nie popsuje
    Teraz Zoe musi porozmawiać z "terapeutą"-ojcem?
    Jej ojczym powiedzial ze jej ojciec ma pieniadze
    Dlaczego Zoe musiała mieszkać z ciotka skoro miała ojca?
    Tyle pytań bez odpowiedzi
    I czy Niall powie Zoe o Suzzie xd
    Czy zrobi to Alyssa

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega love <3 kiedy next ja jutro wyjedzam i wracam 8. 08

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, Niall jest taki kochany. Tylko ta sytuacja z Sussie... Oby to tylko nie pogorszyło relacji jego i Zoe :/ Z niecierpliwością oczekuję rozdziału, w którym w końcu wszystko się między nimi ułoży ^_^

    OdpowiedzUsuń