* dwa tygodnie później*
/rozdział nie sprawdzony, mogą pojawić się błędy
Zoe’s POV
Siedziałam na zimnym krześle. Czułam przeszywające zimno, ale nie
chciałam się odezwać. Wolałam poczekać, jak powiedział. Światła co jakiś czas
mrugały, a na korytarzu nie było żywej duszy. W końcu była noc, a większość z
pacjentów spała. Spojrzałam na zamknięte drzwi do których jakiś czas temu weszła
moja matka i coraz bardziej się o nią bałam. Nie miałam pojęcia, co jej robili,
ale skoro nie krzyczała to wszystko było dobrze, prawda?
– Wracamy.
Ojczym
pojawił się nagle obok mnie, a jego mina nie była najweselsza. Patrzył na mnie,
jak miał w zwyczaju i lekko szarpnął za rękę. Wstałam z krzesła, a on pociągnął
mnie dalej.
– A mama?
– Zostaje –
warknął.
– Ale...
–
Powiedziałem, że zostaje.
Trzymał mnie
za nadgarstek, który z każdą chwilą bolał jeszcze bardziej. Nie odzywałam się,
wiedziałam, że nic to nie da. Doszliśmy do windy, a potem weszliśmy do środka.
Nacisnął guzik z odpowiednim piętrem, a potem kucnął obok mnie. Przytrzymał
moją głowę i zaczął mówić.
– Nikomu nic
nie powiesz – stwierdził łagodnie. – Inaczej twoja mamusia poleży tutaj o wiele
dłużej.
– Boli?
– Co?
– Boli ją?
– Zasłużyła
sobie na ból, kochanie – parsknął.
Wstał z
powrotem i kiedy winda się otworzyła, pociągnął mnie za sobą. Nie odezwał się
więcej ani słowem, a ja o nic nie pytałam. Trzymałam język za zębami i nigdy
nikomu nie powiedziałam, co się stało. To był tylko niefortunny wypadek, przez
który wylądowała w szpitalu.
– Dolać ci soku?
Skupiłam się na zdjęciu, które
stało na półce. Było oprawione w czarną ramkę, a na niej wisiał złoty łańcuszek
z literką "H". Sarah wyglądała pięknie w czerwonej sukience, a Harry
obejmował ją w talii. Wyglądali uroczo.
– Mam wrażenie, że ostatnio
mnie olewasz – warknęła Sarah. – Zoe!
– Nie wiedziałam, że jesteście
razem – odpowiedziałam, nawiązując do sytuacji ze Stylesem.
– Bo nie jesteśmy.
– Ten łańcuszek jest od niego?
– Tak, ale nie jesteśmy razem,
okej?
Widziałam po jej minie, że
jest zdenerwowana. Jej ruchy były specyficzne i za wszelką cenę próbowała
zmienić temat. Nie wnikałam. Po prostu starałam się jej słuchać i nie myśleć o
swoich nieistotnych problemach.
– Będziesz jutro, prawda?
– Tak – przytaknęłam.
Tak na prawdę nie miałam
ochoty iść na ślub ojca bliźniaczek, ale nie mogłam odmówić, zwłaszcza jednej z
nich. Umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień i po dwóch godzinach rozmowy wyszłam z
jej domu. Chód owiał moje gołe ramiona, a niebo wyglądało na zachmurzone.
Zaczęłam iść przed siebie, ale coś mnie zaniepokoiło. Znajomy samochód stał tuż
pod bramą. Właściciel siedział w środku i za pewne palił kolejnego papierosa z
drugiej już paczki. Podeszłam bliżej i zapukałam w szybę, która się otworzyła.
Zayn uśmiechnął się nieśmiało i przełknął ślinę na tyle głośno, że się
wystraszyłam.
– Wsiadaj, musisz mi pomóc.
– W czym? – spytałam od razu.
– Raczej z kim.
Wysiadł z auta i przydeptał
peta ciężkim obuwiem. Okrążył je dookoła i podszedł do mnie. Wydawał się być
zmartwiony, a zarazem wkurzony. Jego żyły na szyi naprężały się, a to mnie
przeraziło. Odsunęłam się więc do tyłu, a on od razu otworzył drzwi do
samochodu i kazał mi wsiąść. Nie dyskutowałam. Usiadłam na skórzanym siedzeniu
i usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi. Od razu zapięłam pasy, przygotowana
na szybką jazdę.
– Jesteś z Niallem? – spytał,
kiedy ruszyliśmy.
– Nie wiem – wzruszyłam
ramionami. – To skomplikowane.
– On cię lubi, nawet bardzo.
Wyprzedzaliśmy samochody jak
głupi, a raczej Zayn wyprzedzał. Ja tylko siedziałam obok i próbowałam
normalnie oddychać.
– I jest totalnym dupkiem, Zoe
– dodał Malik. – Chce się ścigać z Feliksem.
– Z kim? – zwróciłam się do
niego.
– Feliks jest zawodowcem. To
on wybrał trasę i ona nie jest dla takich amatorów jak twój kochaś. Może
umrzeć, jeśli go nie powstrzymasz.
– Od kiedy się o niego
martwisz? A zresztą, skąd to zainteresowanie tamtymi ludźmi? Myślałam, że nie
obracasz się w ich towarzystwie.
– Obracasz – prychnął. – A dla
twojej informacji interesuje się nimi od kiedy Harry zaszedł mi za skórę.
– Styles?
– Po prostu go stamtąd
zabierz, ja się zajmę resztą.
Kilka minut zajęło nam, aby
dostać się na miejsce. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Tłum ludzi, zgromadzonych
przy wielkim moście i kontenery, które za pewne stały tu całą wieczność. Zayn złapał
mnie za dłoń i zaczął za sobą ciągnąć. Przechodziliśmy obok pijanych ludzi,
którzy na coś czekali. Każdy z nich był podjarany i miałam wrażenie, że tylko
we mnie siedziało przerażenie tym wszystkim.
– Gdzie on jest?
– Na starcie, Zoe.
Dotarliśmy na sam początek.
Tłum ludzi się zakończył i dopiero po odwróceniu się dostrzegłam, jak wielu ich
jest. Przed nami stały cztery motory, a na nich siedzieli mężczyźni. Poznałam
jednego z nich. Stara kurtka Nialla była do rozpoznania. Siedział tyłem do mnie
i przygotowywał się do startu. Ruszyłam w jego stronę, a serce waliło mi jak
oszalałe. Nie miałam pojęcia, co mam mu powiedzieć. Po prostu stanęłam tuż
obok, a on się przeraził. Spojrzał na mnie przez odsłoniętą szybkę w kasku i
nie wiedział, co ma zrobić. Szczerze? Ja także.
– Co ty tu robisz?
Ściągnął kask z głowy, a
następnie staną tuż obok mnie. Był zdenerwowany, a ja chyba byłam tego powodem.
W jego oczach widziałam przerażenie i niepokój.
– Chodź.
Jego dłoń ścisnęła lekko moją
i ruszył przed siebie. Po chwili staliśmy przy starym kontenerze. Moje ciało
opierało się o metal, a on stał naprzeciwko.
– Nie jedź – powiedziałam
ostro. – Proszę, nie jedź.
– To nie takie proste –
fuknął. – I dalej nie odpowiedziałaś mi, co tutaj robisz.
– Przyjechałam cię odwieść od
tego głupiego pomysłu.
– Widziałaś już jak się
ścigam, więc nie rozumiem tego całego zamieszania.
– Słyszysz samego siebie?
– Tak i powinienem już iść.
Odwrócił się w drugą stronę,
gdzie dostrzegłam machającego do niego Stylesa. Stał obok jego motoru i za
pewne się niecierpliwił.
– Nie chce, aby coś ci się
stało – powiedziałam cicho. – Nie mam zamiaru odwiedzać cię w szpitalu i
patrzeć jak cierpisz.
– Co ty wygadujesz? – zaśmiał
się niepewnie. – Nic takiego nie będzie miało miejsca.
Jego kciuk otarł mój zimny
policzek. Zbliżył się do mojego ciała i po chwili przytulił. To był
zdecydowanie najlepszy gest z jego strony. Moje czoło oparło się o jego klatkę
piersiową, a z oczu popłynęły pojedyncze łzy. Staliśmy tak przez chwilę, a
potem delikatnie pocałował mnie w usta. Zrobił coś, czego na prawdę się nie
spodziewałam.
– Wrócę, obiecuję –
powiedział, a potem się oddalił. Na jego głowie znalazł się kask, a na dłoniach
specjalne rękawiczki. Nie trwało to długo zanim odjechali. Usłyszałam strzał
pistoletu, a potem pisk opon. Tłum ludzi zaczął krzyczeć z zachwytu, a ja
patrzyłam na nich wszystkich z przerażeniem.
– Co teraz? – krzyknęłam do
Malika.
– Miejmy nadzieję, że wróci
tylko z połamaną ręką.
– Co?
– Feliks to mściwy człowiek, a
Niall jest na jego pieprzonej liście.
– Skąd znasz Harrego? –
Spytałam nagle.
– Z klubu – uśmiechnął się. –
Ale nie chcesz wiedzieć w jaki sposób go poznałem.
– Chce, a ty mi powiesz.
– Może kiedyś – wzruszył
ramionami. – Ale jeśli Niall nie wróci...
– Przestań – przerwałam mu. –
Obiecał, a on dotrzymuje słowa.
– Ty go naprawdę lubisz, Zoe.
Nie miałam dłużej ochoty z nim
rozmawiać. Wypatrzyłam w tłumie Harrego i to obok niego chciałam poczekać na
Nialla. Znał się na tym o wiele bardziej niż Zayn i mógł mi powiedzieć, co tak
naprawdę może się stać. Podeszłam do niego i w jednej chwili poczułam coś
dziwnego.
– Zoe – przywitał się ze mną,
a ja od razu poczułam zapach alkoholu zmieszany z papierosami.
– Kto to Feliks? – spytałam, odsuwając
się od niego.
– Stary znajomy.
– Co zrobił mu Niall? –
Zdawałam kolejne pytania.
– Był od niego lepszy w
wyścigach, a potem skorzystał z propozycji, którą Niall odrzucił. Wkurzał
się, że to właśnie jemu zaproponowano kontrakt.
– Niall wróci tak? Cały
i zdrowy.
– Chcesz piwa? – spytał
olewając moje wcześniejsze pytanie.
– Odpowiedz.
– Mamy jeszcze wódkę.
– Harry! – Wrzasnęłam.
– Trasa jest trudna. Będą
jechać łeb w łeb, wszystko może się stać.
– Dlaczego pozwoliłeś mu
pojechać?! – krzyknęłam.
Patrzył na mnie z triumfalnym
uśmieszkiem na twarzy. Nie wyglądał na miłego gościa, który martwiłby się o
przyjaciół. Wyglądał raczej na takiego, który za wszelką cenę chce do czegoś
dobić. Usiadł na ławce i poklepał wolne miejsce obok. Usiadłam.
– Niall umie się ścigać i
wszyscy dobrze wiemy, że jest lepszy od Feliksa. Nie zatrzymywałem go, bo wiem
że to i tak by nic nie dało. On musi pokazać, że zasłużył na ten kontrakt
pierwszy, a nie Feliks.
– Jeśli coś mu się stanie,
będziesz pierwszą osobą do której będę miała pretensje – powiedziałam cicho. –
Udanej zabawy.
Usiadłam na jednej z wolnych
ławek, daleko od Stylesa. Nie słyszałam nic poza krzykiem ludzi, których nie
znałam. Po raz pierwszy odczuwałam strach o drugą osobę. Bałam się o niego i
nie umiałam sobie z tym poradzić. Malik usiadł obok mnie i odpalił papierosa.
Zaciągnął się raz, a porządnie, a potem podał go mi. Nie zastanawiałam się
długo. Po prostu wzięłam go do dłoni, a potem mocno się zaciągnęłam. Moje ramiona
wciąż były odkryte i dopiero teraz poczułam chłód, który zaczął przeszywać moje
ciało.
– Ile to jeszcze ma potrwać?
– Z tego co wiem, powinni już
wracać.
Skuliłam się i obserwowałam
miejsce do którego mają dotrzeć. Widoczna była biała kreska, która oznaczała
metę i ludzie, którzy stali po bokach.
– Z kim wybierasz się na bal?
Zayn wydawał się być
zaskoczony tym pytaniem, ale nie mogłam tak po prostu siedzieć w ciszy i liczyć
każdą sekundę. Przez to jeszcze bardziej się dłużyło, a ja dostawałam szału.
– Myślałem, że pójdziesz ze
mną, ale teraz kiedy jesteś z Niallem, sam nie wiem...
– Nie jesteśmy razem –
podsumowałam. – A poza tym on tak jakby miał już wcześniej plany, co do balu.
– To i tak nie zmienia faktu,
że powinien wziąć ciebie.
Oparłam się o jego ramię i
czekałam. Czułam, że mogę mieć w nim wsparcie. Zayn po raz kolejny podał
mi papierosa, a ja znów się nim zaciągnęłam. Wypuściłam dym z ust i nagle
zerwałam się z miejsca.
– Słyszysz?
– Karetka – stwierdził.
Harry rozmawiał przez telefon
idąc w kierunku swojego motocykla. Zaczęłam za nim biec, nie
zważając na nic innego.
– Co się dzieje? – Krzyknęłam
w jego stronę.
– Nie wiem.
– Jadę z tobą – stwierdziłam i
usiadłam na jego motorze. Nie miał nic przeciwko, a przynajmniej nic nie
mówił. Usiadł przede mną i podał jeden z dwóch kasków. Kiedy go nałożyłam on
ruszył, a wtedy przypomniałam sobie o alkoholu który pił. Miałam nadzieję
że nic się nie stanie.
W ciągu kilku minut,
dotarliśmy na miejsce. Karetka pogotowia stała otwarta, a ratownicy
klęczeli obok dwóch motorów, które prawdopodobnie się o siebie odbiły. Kiedy tylko
Harry się zatrzymał,
zajęłam kask i pobiegłam w
stronę wypadku. Bałam się tego, co mogę zobaczyć. Serce waliło mi jak oszalałe,
a sama z trudem powstrzymywałam płacz. Podeszłam bliżej ratowników i odczuwam
ulgę.
Tam nie było Nialla, tylko
nieznajomi mi mężczyźni. Jeden z nich był nieprzytomny, a drugi
przerażony.
– Gdzie jest Feliks? – usłyszałam
głos Harrego.
– Nadal się ścigają.
Zwróciliśmy w połowie, ale ktoś wjechał nam w drogę.
– Jak to wjechał? –
Warknął podirytowany Harry.
– Normalnie kurwa – wrzasnął.
Styles odpuścił. Odszedł do
motocykla i spojrzał na mnie. Nie miałam pojęcia co mam teraz zrobić.
– Zoe!
– Jestem wściekła – wrzasnęłam
do niego. – Wściekła na was wszystkich i mam was głęboko gdzieś. Te wasze
nielegalne wyścigi i to w jaki sposób siebie krzywdzicie.
Odwróciłam się na pięcie i
zaczęłam iść w stronę miasta. Nic mnie już nie obchodziło. Chciałam się znaleźć
w domu, iść spać i zapomnieć o tym wieczorze.
Owinęłam ręce wokół siebie i
próbowałam się rozgrzać. Wcale nie byłam mądra, nie zabierając żadnej
bluzy czy kurtki. Ale nawet się nie spodziewałam, że będę wracać po nocy do
domu. Z każdym krokiem oddalałam się od tego zdarzenia. Miałam daleko za sobą
ta całą szopkę.
Wyciągnęłam telefon i
zadzwoniłam do Zacka, miał po mnie przyjechać.
Warkot silnika zaniepokoił
mnie, ale się nie odwróciłam. Dalej szłam w kierunku miasta i nie zwracałam na
to uwagi. Motor stanął, a ja przyspieszyłam jeszcze bardziej. Nie miałam ochoty
na spory z Harrym.
– Zoe!
To nie był głos Stylesa.
Stanęłam jak wryta i zamknęłam na chwilę oczy. Policzyłam do trzech i znów je
otworzyłam.
– Wiem, co teraz myślisz
i masz rację – Niall mówił załamanym głosem. Słyszałam jak zmierza w moją
stronę, ale coś mi nie grało. Nie był to normalny chód. – Przepraszam.
Jego dłonie w mgnieniu oka znalazły
się na moich ramionach, lekko je masując. Głowę oparł na jednym z nich i
wypuścił powietrze ze swoich płuc.
– Powinnam się na ciebie
wściekać, właściwie byłam wkurzona, ale cieszę się że nic ci nie jest –
powiedziałam zgodnie z prawdą.
– Nie chciałem, aby tak to
wyszło.
– Wiem – odwróciłam się w jego
stronę i osłupiałam. – Niall, ty krwawisz.
Miał ranę na czole z której
widoczna była zaschnięta krew. Jego spodnie były rozdarte, a rana na
udzie prawdopodobnie była spowodowana upadkiem na ulicę.
– To nic takiego.
Zdjął swoją kurtkę i po chwili
założył ją na moje zimne ramiona. Patrzyłam się na niego z bólem w oczach. Nie
chciałam, aby cierpiał.
– Nie darowałabym sobie, gdybyś
nie wrócił – powiedziałam cicho. – Nie przeżyłabym tego.
– Mówiłem, że wrócę.
Jego dłoń oplotła moją, a na
jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
– Z czego się cieszysz?
– Z tego, że ci na mnie zależy
i pewnie nie jesteś nawet tego świadoma.
– Po prostu się o ciebie bałam
– westchnęłam. – Wygrałeś?
– Nikt nie wygrał. Ratownicy
wezwali policję i na tym się skończyło.
– Bardzo dobrze.
Stanęłam na czubkach swoich
palców i zbliżyłam się do jego ust. Nie wahając się ani przez chwilę, szybko
przycisnęłam swoje usta do jego rozchylonych warg, łącząc je w głębokim
pocałunku.
– Za co to? – spytał
uśmiechnięty, a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
– To na pocieszenie.
– Potrzebuje jeszcze –
szepnął.
Tym razem on zaczął pocałunek.
Jego usta muskały moje, a swoją dłoń umiejscowił na moim pośladku, lekko go
ściskając. Przy nim czułam się swobodnie i po raz pierwszy chciałam czegoś więcej,
nie bojąc się. Nasze oddechy były przyśpieszone, a oboje zaczęliśmy się śmiać.
Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i mogłam usłyszeć głośno bijące serce.
– Musimy jechać do szpitala,
twoja noga...
– Jest w porządku – przerwał
mi.
– Nie, Niall.
– A było tak pięknie.
Czarne auto zatrzymało się
obok nas, a ostre światła biły po naszych oczach. Zack wysiadł z samochodu i
spojrzał na nas przerażony. Zaczął zadawać tysiące pytań, ale nie
odpowiadaliśmy na nie zgodnie z prawdą. Nie musiał wszystkiego wiedzieć.
~~
Długo mnie tu nie było, ale to tylko dlatego, że mój laptop jest w naprawie już dłuższy czas i nie zamierza stamtąd wrócić.
Co do rozdziału:
1. Jest to trochę wyrwane z kontekstu i pojawia się nowy bohater, który jak widzicie raczej nie będzie dobrym bohaterem.
Długo mnie tu nie było, ale to tylko dlatego, że mój laptop jest w naprawie już dłuższy czas i nie zamierza stamtąd wrócić.
Co do rozdziału:
1. Jest to trochę wyrwane z kontekstu i pojawia się nowy bohater, który jak widzicie raczej nie będzie dobrym bohaterem.
2. Co z Harrym? Wraca na złą drogę czy może przypuszczenia Zayna się nie sprawdzą?
3. I co najważniejsze: jak wam się podobają relację między Zoe i Niallem?
Ps. Pomysły na kolejne rozdziały? :)
HELP!
JAK WAM SIĘ PODOBA NOWY WYGLĄD BLOGA I ZWIASTUN (KLIK) ?
Ps. Pomysły na kolejne rozdziały? :)
HELP!
JAK WAM SIĘ PODOBA NOWY WYGLĄD BLOGA I ZWIASTUN (KLIK) ?
W końcu nowy rozdział na poprawę humoru :D Fajnie, że między Zoe a Niallem jest coraz to lepiej, ale mimo wszystko Niall trochę przesadza z tymi wyścigami, też bym była wściekła na nich wszystkich na miejscu Zoe :/ A ten Feliks to pewnie jakiś frajer, oby nie namieszał za bardzo, chociaż przeczuwam, że jednak namiesza xD Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, do zobaczenia xx
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Zoe i Niall w końcu będą razem
To co ich łączy jest naprawdę świetne ale no chce juz by byli razem xd
Feliks -zły charakter mam nadzieje ze nie zrobi nic Zoe ani Horanowi