sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 25

 NA WSTĘPIE ZAPRASZAM NA NOWE FF O LIAMIE
ZNAJDZIECIE JE NA WATTPADZIE: https://www.wattpad.com/story/56574148

Niall's POV 
Odwróciłem się tylko na moment, a Zoe zniknęła. Puściła moją dłoń, a potem przepadła w tłumie spoconych ludzi. Chciałem po nią wrócić, ale przed moimi oczami pojawiła się postać z kręconymi lokami na głowie. Harry przeszedł do oświetlonego na kolorowo korytarza. Zacząłem iść za nim. Próbowałem cokolwiek powiedzieć, ale głośna muzyka mi na to nie pozwalała. Moje kroki były coraz większe, aż w końcu dotarłem do niego, dotykając ramienia chłopaka.
- Śledzisz mnie, czy co kurwa?
Odwrócił się raptownie z krzykiem. Jego oddech był przyśpieszony, a źrenice rozszerzone. Był niespokojny, jak nigdy.
- Chce tylko pogadać, spokojnie.
- Nie mam czasu.
Szedł przed siebie, zupełnie mnie olewając.
- Bierzesz te pieprzone prochy czy nie?
Krzyknąłem na tyle głośno, że usłyszał. Jego ciało raptownie się spięło, a sam próbował się opanować. Pięść miał zaciśniętą, a żyły na szyi były dość widoczne.
- Jeszcze głośniej - wysyczał przez zęby. - Chodź idioto.
Szedłem tuż za nim, krok w krok. Schodami weszliśmy na górę, gdzie mrugały różowe światełka. Nie znałem tego miejsca ani trochę, ale musiałem przyznać, że robiło wrażenie. W pomieszczeniu było przygaszone światło, które co chwilę zmieniało kolor. Na kanapach siedziały skąpo ubrane dziewczyny i dwóch facetów, którzy nie szczególnie zwrócili na nas uwagę.
- Siadaj - wskazał na wolne miejsce na kanapie. - Napijesz się?
- Chce tylko odpowiedzi na moje pytanie.
Usiedliśmy jednocześnie. On na czerwonym fotelu, a ja przy brzegu kanapy, gdzie wskazał mi wcześniej miejsce.
- Jesteś strasznie ciekawski - powiedział, a na jego twarzy pojawił się stłumiony uśmiech.
- Nie znasz mnie od dzisiaj i wiesz że...
- Że to sprawka siostry Sarah - dokończył brunet.
- Co?
- Sarah nic nie bierze, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
- A ty? - dopytywałem.
- Nie martw się o mnie - zaśmiał się nerwowo. - Poradzę sobie.
- Właśnie tego się boje.
Był zdenerwowany. Jednak nie wiedziałem o co chodzi. Może fakt, że siedział blisko mnie, a ja zadawałem mu niezręczne pytania. Była też druga opcja. Bał się, że coś się wyda.
- Oj Niall - zaśmiał się. - Przynajmniej jest zabawa.
- Nie wpakuj się w gówno Harry - ostrzegłem.
- Za późno - mruknął pod nosem. - Napijesz się ze mną. 
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć,  Harry nalał trunku do dwóch szklanek. Podał mi jedną z nich w wielkim uśmiechem, a potem wypił. Poszedłem w jego ślad i przechyliłem szklankę,  a alkohol rozlał się w moich płucach.
- Zawsze cię lubiłem - stwierdził nagle. - Zoe też jest niczego sobie.
Zachowywał się dziwnie. Dziwnie jak na niego.
- Coś chcesz przez to powiedzieć?
- Nie spieprz tego.
- Jeśli chcesz mi dawać dobre rady to nie skorzystam - prychnąłem. - A teraz wybacz ale muszę znaleźć Zoe.
- Zaraz zaraz, ona też tu jest?  - poderwał się z miejsca.
Wstałem z kanapy i wyprostowałem się zerkając na siedzących obok ludzi. Byli zajęci sobą, a nami w ogóle się nie przejmowali. Tak jakby nas nie było.
- Tak - powiedziałem spokojnie.
- I zostawiłeś ją samą na dole?  Z tymi wszystkimi pijanymi ludźmi?  - mówił, robiąc przy tym wielkie oczy. - Widać że nigdy nie miałeś dziewczyny, idioto.
- Ona nie jest moją dziewczyną.
- Z takim podejściem to się nigdy nie zmieni.
Harry złapał za pełną butelkę i po raz kolejny napełnił dwie szklanki. Szybkim ruchem wyciągnął coś z kieszeni. Plastikowy woreczek zawierał kilka białych pastylek. Styles wyciągnął dwie z nich i ułożył na swojej dłoni.
- W tym małym głównie jest więcej odwagi niż w czym kolwiek. Bierzesz razem ze mną i w końcu poczujesz co to wolność.
- Nie - wstałem z miejsca. - Muszę znaleźć Zoe.
- Zoe - zaśmiał się. - Szkoda że nie jesteście razem.
- Coś jeszcze?
- Bierz - podłożył mi dłoń. - Bierz i chociaż raz postaw na swoim w tych waszych popierdolonych relacjach.
Odwróciłem się na pięcie i skierowałem w stronę schodów. Miałem ochotę wyjść z tego miejsca i wrócić do domu razem z Zoe. Musiałem ją tylko znaleźć, ale to nie mogło być takie trudne. Musiała być na dole. Postawiłem stopy na schodkach i na chwilę się zatrzymałem. Głośna muzyka coraz bardziej dobiegała do moich uszu, a ja sam nie wiedziałem czego do końca chce. W jednym momencie zmieniłem swoje całe nastawienie. Cofnąłem się do Stylesa i sięgnęłam po jego dłoń na której nadal widniała tabletka. Wziąłem ją do ust i szybkim ruchem popiłem alkoholem.
- Czas wziąć sprawy w swoje ręce - powiedziałem nie do końca pewien swoich słów.
***
Wszystko było inne. Bardziej kolorowe i mieniło mi się przed oczami. Razem z Harrym szliśmy przez długi korytarz nie widząc jego końca. Wydawało się, że jego nie było. Jednak Styles obiecał, że dotrzemy między innych ludzi szybciej niż może mi się wydawać. I tak się stało. Byli. Wszyscy darli się jakby oszaleli. Skakali w górę i w dół w rytm muzyki. Śmiałem się sam do siebie idąc niepewnie w ich stronę. Chciałem znaleźć się między nimi i robić to, co oni.
- A teraz idziesz wyrwać swoją Zoe.
Harry był tuż za mną, a jego głos rozchodził się w mojej głowie. Zoe. Nie wiedziałem jej ani przez chwilę. Nie mogłem dostrzec jej długich włosów, ani wspaniałego ciała. Jej tu po prostu nie było, ale nie poddawałem się. Przeciskałem się przez tłum, razem z dużą dłonią na moim ramieniu. To było nieco zabawne. Trzymał się, jak dziecko, które boi się zgubić.
- Gdzie ona jest? - wrzasnąłem, odwracając się w stronę Harrego.
- Mówiłem kurwa! - odkrzyknął.
Znajoma twarz pojawiła się przed moimi oczyma. Śmiała się i skakała razem z innymi. Blond włosy Lee uderzyły mnie raz, drugi, a potem złapałem ją za ramiona. Zatrzymała się, ale jej oddech nadal był nie równy.
- Hej! - krzyknęła z zadowoleniem.
- Jesteś pijana?
Jej oczy świeciły się z podekscytowania, ale i nie tylko. Za jej plecami stał Dylan, a ona nadal się śmiała. Nie sądziłem, że znajomi Zayna także tu przychodzą. Poza tym, czy wszyscy wiedzieli o tym miejscu oprócz mnie?
- Daj spokój - krzyknęła. - To nic takiego.
Odwróciła się w jego stronę, a jej wargi zetknęły się z jego. Ich ciała ocierały się o siebie, a mi nie pozostało nic innego, jak po prostu się od nich odsunąć. To było dziwne i trochę obleśne.
Zoe's POV
Obudziłam się z okropnym bólem głowy, a w ustach czułam smak zmieszany z alkoholem i papierosami. Nie czułam miękkiej piżamy, którą zazwyczaj nakładam. Byłam po prostu naga. Otworzyłam oczy i doznałam szoku. Byłam w miejscu, którego nie znałam. Leżałam w obcym mi łóżku, obok obcego kolesia. Jego włosy były w nieładzie, a sam leżał skulony głową do dołu. Nie widziałam jego twarzy, ale nie byłam pewna, czy chce doznać kolejnego szoku.
- Mój boże.
Poderwałam się do pozycji siedzącej i mocniej przycisnęłam do siebie kołdrę. To było nie możliwe. Zamrugałam kilka razy powiekami i błagałam w myślach, aby to był tylko zły sen. Tylko, że to nic nie dało. Nadal siedziałam w czyimś łóżku nie wiedząc, co się stało. Zaczęłam panikować. Rozglądałam się na boki za moimi ubraniami i dostrzegłam je. Były porozrzucane po podłodze razem z męskimi ciuchami. Czy ja?
- Kurwa - jęknęłam.
Zakryłam usta dłonią i zaczęłam płakać. Łzy ściekały po moich policzkach, a ja zaczynałam cała się trząść. Nie chciałam tego. Nie chciałam przespać się z przypadkowym kolesiem. Usłyszałam, jak osoba obok, mruczy coś pod nosem. Usiadłam więc tyłem do niej, a z podłogi zwinnie zabrałam swoją bluzkę. Nałożyłam ją na siebie, a potem to samo zrobiłam z majtkami.
- Wybierasz się gdzieś? - usłyszałam zaspany głos, tuż za mną.
- Muszę iść - powiedziałam szybko.
Kiedy doszukałam się swoich spodni w mgnieniu oka je nałożyłam, potem trampki. Nie zamierzałam tracić czasu na szukanie stanika, więc po prostu stanęłam w drzwiach, zwrócona do chłopaka. Siedział zadowolony w swoim łóżku, a jego plecy opierały się o zagłówek.
- Twój telefon - zwrócił się do mnie i wskazał na urządzenie, które leżało na stoliku nocnym. Skierowałam się w jego stronę i szybkim ruchem schowałam do kieszeni. Jednak coś przykuło moją uwagę. Nie tylko komórka leżała na drewnianym meblu, ale i opakowanie po prezerwatywie. Przełknęłam ślinę, a do moich oczu znów zaczęły napływać łzy. Czy to było aż tak złe z mojej strony?
- To był na prawdę dobry seks - powiedział chłopak z wielkim uśmiechem. - Musimy to kiedyś powtórzyć.
- Muszę iść - rzuciłam i skierowałam się w stronę drzwi. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, ani dokąd idę. Wiedziałam jedno: to była najgorsza rzecz, jaką mogłam zrobić.
***
Rzuciłam się na swoje łóżko. Miałam na sobie jedynie szary szlafrok, a z moich włosów wciąż skapywała woda. Odblokowałam swój telefon trzęsącymi się dłońmi. Wiedziałam, że po naładowaniu urządzenia zastanę skrzynkę pełną wiadomości. Nie myliłam się. Większość była od Nialla, ale nie zamierzałam mu odpisywać. Nie teraz. Za bardzo to mnie bolało. Głupota, którą zrobiłam, wciąż siedziała mi w głowie.
Zamknęłam na chwilę oczy i próbowałam wrócić do wczorajszego wieczoru. Chciałam przypomnieć sobie, kim był tajemniczy chłopak, a co najważniejsze co podusiło mnie, aby gdziekolwiek z nim iść. Jednak jedyne co pamiętałam, to taniec wśród tłumu ludzi. Potem była jedna, wielka czarna plama.
Bała się spotkania z Niallem. Nie chciałam zobaczyć osoby, którą skrzywdziłam. Zależało mi na nim i po raz pierwszy czułam to z całego serca. Był dla mnie kimś ważnym. Był i zawsze będzie. Tylko nie potrafiłam zrozumieć jednego. Skoro darzyłam go czymś... czymś wielkim, dlaczego posunęłam się do takiego czynu, który go skrzywdził. Potrafiłam znaleźć tłumaczenie na to pytanie.
Nie potrafiłam kochać.
Leżałam, wpatrując się w sufit. Moje włosy zdążyły wyschnąć, a ja sama straciłam ochotę na jakikolwiek płacz. Kiedy zamykałam oczy, słyszałam w głowie dudniącą muzykę, a przed oczami miałam skaczących ludzi. Nic więcej.
Dzwonek do drzwi zaburzył moje rozmyślenia. Otworzyłam szerzej oczy i próbowałam wsłuchać się w rozmowę z naszym gościem. Mama wpuściła osobę do środka, a ja słyszałam, jak stawia kroki w kierunku mojego pokoju.
- Nie, nie, nie - szepnęłam sama do siebie i usiadłam skulona na łóżku.
- Zoe?
Wszedł do pokoju ze zmartwieniem na twarzy. Wyglądał na zmęczonego, a pod jego oczami widniały sińce od nieprzespanej nocy. Niall zamknął za sobą drzwi, a następnie usiadł obok mnie. Było mi go szkoda i żal samej siebie.
- Dzwoniłem - odparł po chwili. - I pisałem.
- Telefon mi padł - powiedziałam drżącym głosem. - Po co przyszedłeś.
- Martwiłem się.
Chciał dotknąć mojej dłoni, ale raptownie ją odsunęłam. Nie chciałam, aby to robił. Nie teraz.
- Nie możesz się o mnie martwić, kiedy ja nie troszczę się o ciebie.
Mój głos był na skraju załamania. Chciałam wykrzyczeć mu prostu w twarz, kim tak na prawdę jestem. Jak wiele, co do mojej osoby się mylił. Nie powinien tu teraz być, nie w takim momencie.
- Próbowałem Cię znaleźć, chciałem o wszystkim zapomnieć i być tylko z tobą.
Mówił to spokojnie, spoglądając na mnie. Serce waliło mi jak oszalałe. Wpatrywałam się w jego wargi i walczyłam sama ze sobą. Nie mogłam.
Jedyne co zrobiłam to wstałam z miejsca i usiadłam na jego kolanach. Nie był zdziwiony, a nawet wręcz przeciwnie. Wyglądał na zadowolonego. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i słuchałam bicia serca. Jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem.

____
Nie jest długi, ale ważne że w ogóle jest :)
Dzieje się, oj dzieje
KOMENTUJCIE!

1 komentarz:

  1. Oh, dawno mnie tu nie było. Stęskniłam się za tą historią! Zdecydowanie dużo się dzieje, aż boję się co będzie dalej xD W każdym razie trzymam kciuki za Zoe i Nialla, wierzę, że im się ułoży ^.^

    OdpowiedzUsuń