NA WSTĘPIE ZAPRASZAM NA NOWE FF O LIAMIE
ZNAJDZIECIE JE NA WATTPADZIE: https://www.wattpad.com/story/56574148
Niall's POV
Odwróciłem się tylko na moment, a Zoe zniknęła. Puściła moją dłoń, a
potem przepadła w tłumie spoconych ludzi. Chciałem po nią wrócić, ale
przed moimi oczami pojawiła się postać z kręconymi lokami na głowie.
Harry przeszedł do oświetlonego na kolorowo korytarza. Zacząłem iść za
nim. Próbowałem cokolwiek powiedzieć, ale głośna muzyka mi na to nie
pozwalała. Moje kroki były coraz większe, aż w końcu dotarłem do niego,
dotykając ramienia chłopaka.
- Śledzisz mnie, czy co kurwa?
Odwrócił się raptownie z krzykiem. Jego oddech był przyśpieszony, a źrenice rozszerzone. Był niespokojny, jak nigdy.
- Chce tylko pogadać, spokojnie.
- Nie mam czasu.
Szedł przed siebie, zupełnie mnie olewając.
- Bierzesz te pieprzone prochy czy nie?
Krzyknąłem na tyle
głośno, że usłyszał. Jego ciało raptownie się spięło, a sam próbował
się opanować. Pięść miał zaciśniętą, a żyły na szyi były dość widoczne.
- Jeszcze głośniej - wysyczał przez zęby. - Chodź idioto.
Szedłem tuż za nim, krok w krok. Schodami weszliśmy na górę, gdzie
mrugały różowe światełka. Nie znałem tego miejsca ani trochę, ale
musiałem przyznać, że robiło wrażenie. W pomieszczeniu było przygaszone
światło, które co chwilę zmieniało kolor. Na kanapach siedziały skąpo
ubrane dziewczyny i dwóch facetów, którzy nie szczególnie zwrócili na
nas uwagę.
- Siadaj - wskazał na wolne miejsce na kanapie. - Napijesz się?
- Chce tylko odpowiedzi na moje pytanie.
Usiedliśmy jednocześnie. On na czerwonym fotelu, a ja przy brzegu kanapy, gdzie wskazał mi wcześniej miejsce.
- Jesteś strasznie ciekawski - powiedział, a na jego twarzy pojawił się stłumiony uśmiech.
- Nie znasz mnie od dzisiaj i wiesz że...
- Że to sprawka siostry Sarah - dokończył brunet.
- Co?
- Sarah nic nie bierze, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
- A ty? - dopytywałem.
- Nie martw się o mnie - zaśmiał się nerwowo. - Poradzę sobie.
- Właśnie tego się boje.
Był
zdenerwowany. Jednak nie wiedziałem o co chodzi. Może fakt, że siedział
blisko mnie, a ja zadawałem mu niezręczne pytania. Była też druga
opcja. Bał się, że coś się wyda.
- Oj Niall - zaśmiał się. - Przynajmniej jest zabawa.
- Nie wpakuj się w gówno Harry - ostrzegłem.
- Za późno - mruknął pod nosem. - Napijesz się ze mną.
Zanim
zdążyłem cokolwiek powiedzieć, Harry nalał trunku do dwóch szklanek.
Podał mi jedną z nich w wielkim uśmiechem, a potem wypił. Poszedłem w
jego ślad i przechyliłem szklankę, a alkohol rozlał się w moich
płucach.
- Zawsze cię lubiłem - stwierdził nagle. - Zoe też jest niczego sobie.
Zachowywał się dziwnie. Dziwnie jak na niego.
- Coś chcesz przez to powiedzieć?
- Nie spieprz tego.
- Jeśli chcesz mi dawać dobre rady to nie skorzystam - prychnąłem. - A teraz wybacz ale muszę znaleźć Zoe.
- Zaraz zaraz, ona też tu jest? - poderwał się z miejsca.
Wstałem z kanapy i wyprostowałem się zerkając na siedzących obok ludzi.
Byli zajęci sobą, a nami w ogóle się nie przejmowali. Tak jakby nas nie
było.
- Tak - powiedziałem spokojnie.
- I zostawiłeś ją
samą na dole? Z tymi wszystkimi pijanymi ludźmi? - mówił, robiąc przy
tym wielkie oczy. - Widać że nigdy nie miałeś dziewczyny, idioto.
- Ona nie jest moją dziewczyną.
- Z takim podejściem to się nigdy nie zmieni.
Harry
złapał za pełną butelkę i po raz kolejny napełnił dwie szklanki.
Szybkim ruchem wyciągnął coś z kieszeni. Plastikowy woreczek zawierał
kilka białych pastylek. Styles wyciągnął dwie z nich i ułożył na swojej
dłoni.
- W tym małym głównie jest więcej odwagi niż w czym kolwiek. Bierzesz razem ze mną i w końcu poczujesz co to wolność.
- Nie - wstałem z miejsca. - Muszę znaleźć Zoe.
- Zoe - zaśmiał się. - Szkoda że nie jesteście razem.
- Coś jeszcze?
- Bierz - podłożył mi dłoń. - Bierz i chociaż raz postaw na swoim w tych waszych popierdolonych relacjach.
Odwróciłem
się na pięcie i skierowałem w stronę schodów. Miałem ochotę wyjść z
tego miejsca i wrócić do domu razem z Zoe. Musiałem ją tylko znaleźć,
ale to nie mogło być takie trudne. Musiała być na dole. Postawiłem stopy
na schodkach i na chwilę się zatrzymałem. Głośna muzyka coraz bardziej
dobiegała do moich uszu, a ja sam nie wiedziałem czego do końca chce. W
jednym momencie zmieniłem swoje całe nastawienie. Cofnąłem się do
Stylesa i sięgnęłam po jego dłoń na której nadal widniała tabletka.
Wziąłem ją do ust i szybkim ruchem popiłem alkoholem.
- Czas wziąć sprawy w swoje ręce - powiedziałem nie do końca pewien swoich słów.
***
Wszystko było inne. Bardziej kolorowe i mieniło mi się
przed oczami. Razem z Harrym szliśmy przez długi korytarz nie widząc
jego końca. Wydawało się, że jego nie było. Jednak Styles obiecał, że
dotrzemy między innych ludzi szybciej niż może mi się wydawać. I tak się
stało. Byli. Wszyscy darli się jakby oszaleli. Skakali w górę i w dół w
rytm muzyki. Śmiałem się sam do siebie idąc niepewnie w ich stronę.
Chciałem znaleźć się między nimi i robić to, co oni.
- A teraz idziesz wyrwać swoją Zoe.
Harry był tuż za mną, a jego głos rozchodził się w mojej głowie. Zoe.
Nie wiedziałem jej ani przez chwilę. Nie mogłem dostrzec jej długich
włosów, ani wspaniałego ciała. Jej tu po prostu nie było, ale nie
poddawałem się. Przeciskałem się przez tłum, razem z dużą dłonią na moim
ramieniu. To było nieco zabawne. Trzymał się, jak dziecko, które boi
się zgubić.
- Gdzie ona jest? - wrzasnąłem, odwracając się w stronę Harrego.
- Mówiłem kurwa! - odkrzyknął.
Znajoma
twarz pojawiła się przed moimi oczyma. Śmiała się i skakała razem z
innymi. Blond włosy Lee uderzyły mnie raz, drugi, a potem złapałem ją za
ramiona. Zatrzymała się, ale jej oddech nadal był nie równy.
- Hej! - krzyknęła z zadowoleniem.
- Jesteś pijana?
Jej
oczy świeciły się z podekscytowania, ale i nie tylko. Za jej plecami
stał Dylan, a ona nadal się śmiała. Nie sądziłem, że znajomi Zayna także
tu przychodzą. Poza tym, czy wszyscy wiedzieli o tym miejscu oprócz
mnie?
- Daj spokój - krzyknęła. - To nic takiego.
Odwróciła
się w jego stronę, a jej wargi zetknęły się z jego. Ich ciała ocierały
się o siebie, a mi nie pozostało nic innego, jak po prostu się od nich
odsunąć. To było dziwne i trochę obleśne.
Zoe's POV
Obudziłam
się z okropnym bólem głowy, a w ustach czułam smak zmieszany z
alkoholem i papierosami. Nie czułam miękkiej piżamy, którą zazwyczaj
nakładam. Byłam po prostu naga. Otworzyłam oczy i doznałam szoku. Byłam w
miejscu, którego nie znałam. Leżałam w obcym mi łóżku, obok obcego
kolesia. Jego włosy były w nieładzie, a sam leżał skulony głową do dołu.
Nie widziałam jego twarzy, ale nie byłam pewna, czy chce doznać
kolejnego szoku.
- Mój boże.
Poderwałam się do pozycji
siedzącej i mocniej przycisnęłam do siebie kołdrę. To było nie możliwe.
Zamrugałam kilka razy powiekami i błagałam w myślach, aby to był tylko
zły sen. Tylko, że to nic nie dało. Nadal siedziałam w czyimś łóżku nie
wiedząc, co się stało. Zaczęłam panikować. Rozglądałam się na boki za
moimi ubraniami i dostrzegłam je. Były porozrzucane po podłodze razem z
męskimi ciuchami. Czy ja?
- Kurwa - jęknęłam.
Zakryłam
usta dłonią i zaczęłam płakać. Łzy ściekały po moich policzkach, a ja
zaczynałam cała się trząść. Nie chciałam tego. Nie chciałam przespać się
z przypadkowym kolesiem. Usłyszałam, jak osoba obok, mruczy coś pod
nosem. Usiadłam więc tyłem do niej, a z podłogi zwinnie zabrałam swoją
bluzkę. Nałożyłam ją na siebie, a potem to samo zrobiłam z majtkami.
- Wybierasz się gdzieś? - usłyszałam zaspany głos, tuż za mną.
- Muszę iść - powiedziałam szybko.
Kiedy
doszukałam się swoich spodni w mgnieniu oka je nałożyłam, potem
trampki. Nie zamierzałam tracić czasu na szukanie stanika, więc po
prostu stanęłam w drzwiach, zwrócona do chłopaka. Siedział zadowolony w
swoim łóżku, a jego plecy opierały się o zagłówek.
- Twój telefon -
zwrócił się do mnie i wskazał na urządzenie, które leżało na stoliku
nocnym. Skierowałam się w jego stronę i szybkim ruchem schowałam do
kieszeni. Jednak coś przykuło moją uwagę. Nie tylko komórka leżała na
drewnianym meblu, ale i opakowanie po prezerwatywie. Przełknęłam ślinę, a
do moich oczu znów zaczęły napływać łzy. Czy to było aż tak złe z mojej
strony?
- To był na prawdę dobry seks - powiedział chłopak z wielkim uśmiechem. - Musimy to kiedyś powtórzyć.
-
Muszę iść - rzuciłam i skierowałam się w stronę drzwi. Nie miałam
pojęcia gdzie jestem, ani dokąd idę. Wiedziałam jedno: to była najgorsza
rzecz, jaką mogłam zrobić.
***
Rzuciłam się na swoje łóżko.
Miałam na sobie jedynie szary szlafrok, a z moich włosów wciąż
skapywała woda. Odblokowałam swój telefon trzęsącymi się dłońmi.
Wiedziałam, że po naładowaniu urządzenia zastanę skrzynkę pełną
wiadomości. Nie myliłam się. Większość była od Nialla, ale nie
zamierzałam mu odpisywać. Nie teraz. Za bardzo to mnie bolało. Głupota,
którą zrobiłam, wciąż siedziała mi w głowie.
Zamknęłam na chwilę
oczy i próbowałam wrócić do wczorajszego wieczoru. Chciałam przypomnieć
sobie, kim był tajemniczy chłopak, a co najważniejsze co podusiło mnie,
aby gdziekolwiek z nim iść. Jednak jedyne co pamiętałam, to taniec wśród
tłumu ludzi. Potem była jedna, wielka czarna plama.
Bała się
spotkania z Niallem. Nie chciałam zobaczyć osoby, którą skrzywdziłam.
Zależało mi na nim i po raz pierwszy czułam to z całego serca. Był dla
mnie kimś ważnym. Był i zawsze będzie. Tylko nie potrafiłam zrozumieć
jednego. Skoro darzyłam go czymś... czymś wielkim, dlaczego posunęłam
się do takiego czynu, który go skrzywdził. Potrafiłam znaleźć
tłumaczenie na to pytanie.
Nie potrafiłam kochać.
Leżałam,
wpatrując się w sufit. Moje włosy zdążyły wyschnąć, a ja sama straciłam
ochotę na jakikolwiek płacz. Kiedy zamykałam oczy, słyszałam w głowie
dudniącą muzykę, a przed oczami miałam skaczących ludzi. Nic więcej.
Dzwonek
do drzwi zaburzył moje rozmyślenia. Otworzyłam szerzej oczy i
próbowałam wsłuchać się w rozmowę z naszym gościem. Mama wpuściła osobę
do środka, a ja słyszałam, jak stawia kroki w kierunku mojego pokoju.
- Nie, nie, nie - szepnęłam sama do siebie i usiadłam skulona na łóżku.
- Zoe?
Wszedł
do pokoju ze zmartwieniem na twarzy. Wyglądał na zmęczonego, a pod jego
oczami widniały sińce od nieprzespanej nocy. Niall zamknął za sobą
drzwi, a następnie usiadł obok mnie. Było mi go szkoda i żal samej
siebie.
- Dzwoniłem - odparł po chwili. - I pisałem.
- Telefon mi padł - powiedziałam drżącym głosem. - Po co przyszedłeś.
- Martwiłem się.
Chciał dotknąć mojej dłoni, ale raptownie ją odsunęłam. Nie chciałam, aby to robił. Nie teraz.
- Nie możesz się o mnie martwić, kiedy ja nie troszczę się o ciebie.
Mój
głos był na skraju załamania. Chciałam wykrzyczeć mu prostu w twarz,
kim tak na prawdę jestem. Jak wiele, co do mojej osoby się mylił. Nie
powinien tu teraz być, nie w takim momencie.
- Próbowałem Cię znaleźć, chciałem o wszystkim zapomnieć i być tylko z tobą.
Mówił to spokojnie, spoglądając na mnie. Serce waliło mi jak oszalałe. Wpatrywałam się w jego wargi i walczyłam sama ze sobą. Nie mogłam.
Jedyne
co zrobiłam to wstałam z miejsca i usiadłam na jego kolanach. Nie był
zdziwiony, a nawet wręcz przeciwnie. Wyglądał na zadowolonego. Wtuliłam
się w jego klatkę piersiową i słuchałam bicia serca. Jakby to była
najnormalniejsza rzecz pod słońcem.
____
Nie jest długi, ale ważne że w ogóle jest :)
Dzieje się, oj dzieje
KOMENTUJCIE!
Oh, dawno mnie tu nie było. Stęskniłam się za tą historią! Zdecydowanie dużo się dzieje, aż boję się co będzie dalej xD W każdym razie trzymam kciuki za Zoe i Nialla, wierzę, że im się ułoży ^.^
OdpowiedzUsuń